A co ma zrobić osoba leworęczna? Z natury większość rzeczy biorę do lewej ręki. Jem łyżką trzymaną w lewej ręce, tak samo widelcem. Przed posiłkiem ręce myję, a więc moja lewa nadal jest nieczysta? Rozumiem, co kraj to obyczaj, ale w stosunku do osób obcych należy okazać wyrozumiałość.
Bądź zawsze na bieżąco z Serwisem Zdrowie! Zapisz się na nasze powiadomienia, a nie ominie Cię nic, co ważne i intrygujące w tematyce zdrowia. Justyna Wojteczek redaktor naczelna Zapisz się na newsletter Pobierz powiadomienia 14:06 Aktualizacja: 14:00 Uzależnienie od alkoholu to choroba zaprzeczeń. O tym, kto jest na nią szczególnie narażony, jakie są jej nieoczywiste skutki i jak ją skutecznie wyleczyć – opowiada dr Bohdan Tadeusz Woronowicz, psychiatra, który leczy uzależnionych już od 45 lat. Fot. PAP/ Znanych jest wiele rodzajów terapii uzależnienia od alkoholu. Jedne dążą do całkowitej abstynencji, a inne do tzw. picia powściągliwego (czyli redukcji szkód). Co jest najskuteczniejsze? Jeśli człowiek jest uzależniony, to uważam, że najlepsze jest dla niego całkowite odstawienie alkoholu. To wyjście najbezpieczniejsze, choć trudne do realizacji. Niestety, wiele osób nie wyobraża sobie życia bez alkoholu. Takie osoby często unikają więc leczenia. To właśnie z myślą o nich, jakiś czas temu stworzone zostały alternatywne programy terapeutyczne, mające na celu nie całkowitą abstynencję, lecz ograniczenia picia. Ja również w swej praktyce stosuję ten rodzaj terapii, ale zawsze informuję pacjenta, który nie decyduje się na abstynencję, o zagrożeniach i mówię, że najbezpieczniejszym dla niego rozwiązaniem byłaby abstynencja. Wówczas pacjent, ale już na własną odpowiedzialność, może próbować pić według ustalonych wspólnie z terapeutą zasad i limitów. Jeśli jednak komuś nie uda się dotrzymać tych zasad, to taka osoba kwalifikuje się wyłącznie do programu nastawionego na całkowitą abstynencję. Jaki jest wzór picia powściągliwego? Brytyjczycy opublikowali niedawno nowe zalecenia dotyczące spożycia alkoholu o niskim ryzyku szkód zdrowotnych: wskazali konkretny limit 14 porcji alkoholu na tydzień, gdzie jedna porcja zawiera 10 ml lub 8 g czystego alkoholu etylowego. - Ja takich uniwersalnych recept nie propaguję. Gdy przychodzi do mnie człowiek, który pije codziennie 8 piw, to mówię: najpierw spróbujmy zmniejszyć tę ilość do 7, potem 6, i tak dalej. Jeżeli widzę, że pacjent jest głębiej uzależniony, to zawsze dążę do zerowego spożycia, a do tego dochodzi się z reguły bardzo powoli. Dodam, że ja osobiście preferuję realizowanie tego celu bez wsparcia farmakologicznego, choć oczywiście nie brakuje w świecie medycznym głosów, że należy standardowo leczyć alkoholizm stosując różne leki. Za takim podejściem bardzo lobbuje branża farmaceutyczna i współpracujący z nią eksperci. Wiadomo dobrze dlaczego. Ja zawsze byłem temu przeciwny. Uzależnienie od alkoholu nie jest przecież wyłącznie chorobą natury fizycznej, biologicznej. Nie jest więc niestety tak, że chory dostanie jakąś cudowną pigułkę i od razu zyskuje piękne życie i przestaje pić. Owszem, niektóre leki, w określonych sytuacjach mogą wspierać leczenie niektórych osób. Ale tylko wspierać, one nie leczą. Rozumiem, że najlepsze efekty przynosi psychoterapia. Proszę wskazać od jakich elementów w największym stopniu zależy jej powodzenie? Tak, ze swojej 45-letniej praktyki w leczeniu alkoholizmu wiem, że najlepsze efekty dają programy psychoterapii, które skupiają się na tym, aby zmienić to, co chory nosi w głowie, albo w sercu i w duszy, dzięki czemu może stać się innym, lepszym człowiekiem. Gdy tak się dzieje, wtedy nie są mu już potrzebne środki wspomagające, takie „lekarstwa” jak alkohol. Żeby człowiek mógł zdrowieć, musi dokonywać zmiany osobistej. Mówię pacjentom: najpierw trzeba się zmienić, zacząć inaczej postrzegać pewne sprawy, inaczej sobie układać relacje z ludźmi, inaczej pewne rzeczy przeżywać, itd. Zmiana osobista, konieczna do zaprzestania picia, polega na weryfikacji i na odstąpieniu od wielu dotychczasowych przekonań, zachowań, postaw, przyzwyczajeń, relacji, a także sposobów przeżywania, odczuwania, reagowania, myślenia, itp. Wszystko po to, aby możliwe było funkcjonowanie bez alkoholu i innych substancji psychoaktywnych oraz bez kompulsywnych zachowań. Mogę przywołać tysiące przykładów osób, które przychodziły do mnie jako „wrak człowieka”, a dziś dzięki terapii, są fantastycznymi, spełnionymi, zupełnie innymi niż wcześniej ludźmi. Często już po 4-5 miesiącach terapii nie poznaję niektórych pacjentów, tak bardzo się zmieniają na plus. Nie bez powodu podczas wykładów dla młodszych kolegów powtarzam bardzo często, że jestem bardzo zadowolony z wyboru swojej drogi zawodowej, bo jako lekarz nie znam żadnej innej specjalności, w której mógłbym pomóc pacjentowi w tym, żeby stal się zdrowszy i lepszy niż przed zachorowaniem. W trakcie terapii stara się Pan dotrzeć do głęboko zakorzenionych źródeł problemu. Co Pan wtedy najczęściej odkrywa? Jest jakiś wspólny mianownik łączący tych wszystkich ludzi? Najczęściej podłożem uzależnienia okazuje się być niewłaściwe reagowanie na różne życiowe sytuacje i wyzwania, a także nieradzenie sobie ze swoimi stanami emocjonalnymi. Ludzie starają się je okiełznać za pomocą alkoholu, leków czy narkotyków, oczywiście bez skutku. Tego rodzaju trudności są po części wrodzone, a po części nabyte, co znacznie utrudnia ich eliminowanie. Skoro tak dużo wiadomo o źródłach problemu, to co w takim razie stanowi skuteczne remedium? Jaki jest klucz do sukcesu w takiej terapii? W dużym uproszczeniu mogę powiedzieć, że aby przestać pić, trzeba najpierw trochę pokory, która ułatwi zauważenie problemu. Ponadto, trzeba też starać się być uczciwym i szczerym, nie tylko wobec innych, ale przede wszystkim wobec siebie. No i trzeba jakoś rozliczyć się z przeszłością, zadośćuczynić wielu tego, co Pan mówi wynika, że osoby uzależnione przez długi czas wypierają istnienie swojego problemu. Dlaczego ludzie się tak oszukują? Przyznanie się do problemu alkoholowego, to przecież zdaniem wielu osób - przyznanie się do słabości charakteru. Bardzo często posądza się osoby uzależnione o kłamstwa, na każdej płaszczyźnie i poziomie życia. Oczywiście muszą kłamać, żeby nie ponosić wszystkich konsekwencji swojego picia, ale kiedy taka osoba zaprzecza swojemu alkoholizmowi, to ja jej wierzę. Ona nie oszukuje. Ona przekazuje swoją prawdę, coś, w co naprawdę wierzy. Często jest to efekt działania psychologicznych mechanizmów obronnych, takich jak np. racjonalizacja, zaprzeczanie, przeniesienie, projekcja itp. Dla wielu obserwatorów będzie to fałszywy obraz siebie i rzeczywistości, ale trzeba wiedzieć, że osoby uzależnione zaprzeczają chorobie dlatego, że są przekonane o swoich racjach. Trzeba być więc przygotowanym na to, że każdy czynny alkoholik będzie przedstawiał swoją własną prawdę, która ma się często nijak do prawdy obiektywnej. Zobaczenie tego, jak naprawdę jest, to podstawa do zmiany. Dopóki człowiek wierzy w to, że wszystko jest z nim ok, dopóty nic się nie zmieni. Zwykle po prostu nie przyjmuje on do wiadomości, że jest chory. Nie bez powodu uzależnienia są nazywane chorobami zaprzeczeń lub ktoś zbadał ile prób rzucenia picia podejmuje przeciętnie alkoholik zanim mu się to wreszcie uda? Znane są takie wyliczenia np. dotyczące palaczy. Nie znam takich danych. Wszystko zależy od człowieka. Dopóki człowiek nie zrozumie, że jest chory, dopóty będzie traktował picie czy palenie jako jedną ze zwykłych czynności i będzie do nich wracał. Aby opanować uzależnienie musi najpierw uznać, że jego picie czy palenie wykracza poza pewną normę, że przekroczył granicę między zdrowiem a chorobą. Nie ma co liczyć na to, że do leczenia zmuszą kogoś wyłącznie somatyczne, fizyczne powikłania picia. U jednych objawy somatyczne są bardziej wyraźne, a u innych nie, u jednych są one słabsze, u innych silniejsze. Zresztą nawet poważne objawy somatyczne często nie skłaniają do zaprzestania picia. Kiedy osoba uzależniona od alkoholu i nieświadoma swojej choroby podupadnie na zdrowiu, odczuje jakieś dotkliwe skutki swojego picia, to z reguły zrobi sobie chwilową przerwę, a potem wraca do picia. Co najsilniej motywuje alkoholików do zerwania z nałogiem? Lepiej sprawdza się kij czy marchewka? Zacznijmy od tego, że prawie nikt nie podejmuje leczenia dobrowolnie. Ludzie przychodzą się leczyć najczęściej dlatego, że zostali do tego zmuszeni, przez coś lub przez kogoś, albo czegoś złego doświadczyli. Na przykład, bo żona na nich ostro nacisnęła, lekarz ich czymś nastraszył, albo zbeształ ich szef. Motywacja z początku nie jest istotna. Ważne jest to, że chory człowiek przyszedł do terapeuty. Jeśli wtedy da sobie szansę na przyjrzenie się problemowi i własnej osobie, to może to uruchomić proces zmiany. Czyli ktoś najpierw przychodzi z motywów zewnętrznych, ale w trakcie terapii otwiera oczy, zaczyna dostrzegać problem i dopiero wtedy zaczyna się leczyć z wewnętrznej motywacji, dla siebie. Kiedy człowiek w końcu zrozumie, co się z nim naprawdę stało, musi sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie: czy ja chcę tak dalej żyć, czy chcę żyć inaczej? Wielu pacjentom podoba się nowe życie i nie chcą później już tego stracić. Bardzo istotny jest też moment, kiedy taka osoba zrozumie, że jest chora a nie zła, głupia czy to wszystko zachęcająco, ale proszę powiedzieć szczerze, jaka jest skuteczność terapii uzależnienia od alkoholu? Skutecznie pomagamy, niestety, mniejszości osób uzależnionych od alkoholu. U większości pacjentów problem wielokrotnie nawraca. Na pewno większe szanse powodzenia mają osoby ze wsparciem rodziny. Ale pod warunkiem, że ta rodzina jest mądra. Często jest bowiem tak, że rodzina pomaga choremu w piciu. Oczywiście nieświadomie. To syndrom współuzależnienia. Na przykład, żona alkoholika dzwoni do lekarza i mówi: mój Kazio się przeziębił i nie może iść do pracy, może pan doktor da parę dni zwolnienia. A Kazio wtedy leży skacowany lub dalej pije. Żona pomaga też mężowi w piciu kiedy spłaca jego długi, albo gdy ten przyjdzie do domu sponiewierany, a ona wykąpie go i położy do łóżka. Facet się rano budzi i myśli sobie, ale mam fajnie. Co było wczoraj, to nie pamięta, bo miał „urwany film”. To naprawdę nie pomaga. W skutecznym leczeniu chodzi nie tylko o zaprzestanie picia, lecz również o poprawę jakości życia. Moje doświadczenie mówi, że na pewno większe szanse na zdrowienie mają osoby, które rzetelnie realizują profesjonalne programy terapeutyczne albo pracują ze „sponsorem” w ramach Programu Dwunastu Kroków Anonimowych najlepiej jest zapobiegać tym wszystkim problemom wtedy, gdy jeszcze ich nie ma lub gdy są małe. Proszę poradzić, co rodzice powinni robić, aby uchronić swoje nastoletnie dzieci przed alkoholizmem? Być może nie powinienem tego mówić, ale ja na przykład swoim dzieciom sam dałem spróbować alkoholu, gdy zbliżyły się do wieku, w którym każdy młody człowiek chce spróbować tego smaku. Po prostu, przy jakiejś okazji nalałem im troszkę wina do kieliszka. Zrobiłem to, żeby dziecko poznało smak alkoholu. Dzięki temu, gdy potem znalazły się w sytuacji, w której były namawiane przez rówieśników do picia, moje dzieci mogły powiedzieć: dziękuję, znam smak, ja już próbowałam czy próbowałem. Moje dzieci, z racji wykonywanej przeze mnie pracy, napatrzyły się też na alkoholików, ale przeważnie na tych, którzy przestali pić. Pokazywałem im też rzecz jasna pijane osoby na ulicy, z komentarzem: zobacz jaki tam biedny człowiek siedzi albo leży. Efekt jest taki, że moje dzieci (40+) piją alkohol normalnie, czyli w niedużych ilościach, ale raczej niechętnie i bardzo rzadko. Moim zdaniem, współczesny system edukacji szkolnej powinien mocniej uwzględnić problem uzależnień. Obecnie zbyt rzadko się ten temat w szkole pojawia, a powinien się często przewijać i to przy wielu różnych okazjach. Konsekwencje spożycia alkoholu można pokazywać dzieciom i młodzieży w trakcie nauczania różnych przedmiotów, biologii, chemii, fizyki, a nawet historii. Ale najważniejszą kwestią z punktu widzenia profilaktyki jest nauczenie dzieci radzenia sobie w życiu, radzenia sobie ze stresem i z negatywnymi emocjami. Jeśli dziecko będzie miało te kompetencje, a do tego dobrą samoocenę i dobre relacje z rodzicami, to wtedy szansa na to, że zacznie coś brać, że się od czegoś uzależni, jest nieduża. Ciekawość zapewne sprawi, że spróbuje alkoholu i papierosów, to chyba nieuniknione. Najważniejsze, żeby nie znalazło w nich sposobu na ucieczkę od problemów, czy na poprawienie swojego samopoczucia, a w efekcie, żeby się nie uzależniło. I choć niektóre osoby są niestety bardziej od innych podatne na uzależnienia, to jednak wcale nie oznacza, że ich los jest przesądzony. Można to ryzyko istotnie zmniejszyć: ucząc dzieci spokojnego, uważnego życia, mądrego radzenia sobie z problemami, a także ucząc je pewnych zasad i wartości, którymi powinny się w życiu kierować. Dziecko musi też czuć się kochane i bezpieczne. To jest zadanie dla nas dorosłych, zwłaszcza rodziców, wychowawców i kultura masowa w tym nie pomaga. Promuje konsumpcyjny styl życia, wolność i swobodę. Ale powoli zmienia się na lepsze. Widzę, że w społeczeństwie jest coraz większa akceptacja dla ludzi, którzy mówią, że nie piją: nie bo nie, albo dlatego, że swoje już w życiu wypili. Piętno alkoholika, owszem, nadal jest duże, mocno stygmatyzujące, ale jego społeczny wizerunek również powoli się zmienia. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że to choroba. Piętno to z pewnością jednak pozostanie, bo przecież po alkoholu robi się różne, często głupie i bardzo złe rzeczy. Trzeba o tym pamiętać. Mam wrażenie, że łatkę alkoholika wciąż zbyt łatwo i szybko się przypina różnym osobom. Nie spieszmy się z tym. To, że ktoś raz się upije na weselu czy na imieninach i coś głupiego zrobi nie oznacza wcale, że „jest alkoholikiem”. Każdy, kto potrafi czytać, teoretycznie powinien wiedzieć, że alkohol szkodzi zdrowiu. Takie ostrzeżenia są przecież wieszane na półkach w każdym sklepie z alkoholem. Ale pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę z całego spektrum możliwych konsekwencji. Proszę powiedzieć, jakie są najważniejsze skutki zdrowotne regularnego spożywania alkoholu? Systematyczne używanie alkoholu musi się odbijać na pracy mózgu, ponieważ alkohol niszczy część komórek nerwowych. Spada w ślad za tym sprawność poznawcza, zdarzają się zespoły amnestyczne u stosunkowo młodych osób. Na przykład mężczyzna 45-letni może mieć pamięć tak słabą, jak 90-letni dziadek i w efekcie nie pamięta zbyt dobrze, co jadł rano na śniadanie. Druga istotna sprawa to osłabienie i zaburzenie pracy wątroby, jednego z bardzo ważnych organów w naszym organizmie. Na liście problemów zdrowotnych, do których przyczynia się alkohol, są też choroby układu sercowo-naczyniowego, w tym problemy z ciśnieniem krwi, zaburzenia żołądkowo-jelitowe, zaburzenia psychiczne, problemy z chodzeniem z powodu zapalenia wielonerwowego, itp. Przypominam też o rakotwórczości alkoholu. Światowa Organizacja Zdrowia wskazała w sumie ponad 200 chorób i urazów, które mają związek z używaniem alkoholu. Szacuje też, że alkohol był w 2016 roku przyczyną co 20-go zgonu na co z przewlekłym zmęczeniem? Słyszałem, że może być ono skutkiem nadużywania alkoholu, mniej oczywistym niż wymienione wcześniej, lecz także istotnym. Oczywiście. Jeśli ktoś regularnie pije, to jego organizm nie może przecież normalnie odpoczywać ani też normalnie się regenerować. Każdy wie, że aby dobrze funkcjonować trzeba się dobrze wyspać. Tymczasem po alkoholu sen nie jest naturalny i zdrowy. Jest płytki, często przerywany (chyba, że jest wynikiem głębokiego upojenia). Po alkoholu organizm, w tym głowa, nie odpoczywają tak jak należy, dlatego że są nim po prostu przytrute. Ponadto, alkohol wypłukuje liczne, ważne dla zdrowia witaminy (zwłaszcza z grupy B) i mikroelementy. I skąd tu mieć potem energię do życia? Warto też chyba zwrócić uwagę na fakt, że alkohol działa na ludzi depresyjnie. Prawda? Na większość osób spożyty w dawce jednorazowej alkohol działa stymulująco, euforycznie, ale gdy ktoś pije przez dłuższy czas, regularnie, nawet w niedużych dawkach, to wtedy rzeczywiście działa na ludzi depresyjnie. W efekcie, każdy alkoholik cierpi na mniejszą lub większą depresję. Depresja jest u nich najczęściej skutkiem nadużywania alkoholu. Dodatkowo, niekorzystnie na nastrój i samopoczucie wpływają liczne problemy towarzyszące nieumiarkowanemu piciu - nie odwrotnie, chociaż wiele osób twierdzi, że pije, bo ma problemy. Stany depresyjne są szczególnie widoczne u pijących kobiet. Niestety, często się zdarza, że gdy taka pani pójdzie do niezbyt doświadczonego psychiatry i do tego nie mówi o piciu alkoholu, to ten zaczyna ją leczyć na depresję czy nerwicę, a prawdziwe źródło problemu nie jest eliminowane. Leczenie depresji nie przynosi więc w takiej sytuacji efektów. W takich przypadkach, dopiero po odstawieniu alkoholu depresja mija. Spotykałem wiele takich na każdym etapie życie i w każdym wieku warto spróbować zerwać z nałogiem, aby odnieść różne, płynące z tego korzyści. Choć znajdą się zapewne i tacy, „królowie życia”, którzy będą lekceważyć tego typu „kazania”, podkreślając, że na coś przecież trzeba umrzeć. - Kiedy ponad 30 lat temu paliłem papierosy czy fajkę, to straszono mnie, że umrę na raka. Sam się wtedy śmiałem, że na coś trzeba umrzeć. Tak ludzie do tego podchodzą. Ale to prawda: zawsze warto rozstać się z alkoholem, szczególnie wówczas, kiedy on zaczyna człowieka zniewalać, bo dzięki temu można mieć lepsze życie. Wystarczy porozmawiać z tymi, którzy przestali pić. Potwierdzą oni, że ich życie stało się inne, dużo bogatsze i zdrowsze. Ostatnio mój pacjent powiedział mi: byłem właśnie nad morzem, czy pan wie jakie tam są piękne wschody słońca? Odparłem, że wiem. A on na to: wie pan, bo ja tyle razy jeździłem nad to morze, ale do tej pory nigdy takiego pięknego wschodu słońca nie widziałem. Dopiero teraz zobaczyłem, dzięki temu, że byłem trzeźwy. - Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał Wiktor Szczepaniak ( Dr Bohdan Woronowicz, psychiatra Absolwent Akademii Medycznej w Warszawie oraz Studium Podyplomowego Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji przy Uniwersytecie Warszawskim. Doktor nauk medycznych, specjalista psychiatra, specjalista seksuolog, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień. Współzałożyciel Fundacji Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce. Wieloletni Prezes Zarządu Fundacji Zależni-Nie-Zależni. Odznaczony przez Prezydenta RP – Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, w uznaniu za wybitne zasługi i zaangażowanie w działalności na rzecz ludzi uzależnionych, laureat Nagrody Miasta Stołecznego Warszawy w 2018 r. Obecnie jest członkiem Zespołu Doradców Dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Konsultorem Zespołu Komisji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. Autor ponad 200 artykułów naukowych i popularnonaukowych oraz kilku książek. Założyciel Centrum Konsultacyjnego AKMED, w którym od wielu lat pomaga osobom uzależnionym. Copyright Wszelkie materiały PAP (w szczególności depesze, zdjęcia, grafiki, pliki video) zamieszczone w portalu "Serwis Zdrowie" chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Zasady korzystania z treści publikowanych w Serwisie Zdrowie: 1. Z zastrzeżeniem postanowień pkt. 3 poniżej, korzystanie z materiałów udostępnianych w Serwisie jest bezpłatne – zarówno w zakresie dostępu, jak również kopiowania i dalszego wykorzystywania – przy czym Właściciel i Wydawca mogą udostępniać w Serwisie również odpłatne usługi, które zostaną odpowiednio oznaczone, a dostęp do nich będzie odbywał się na zasadach ustalonych w odrębnych regulaminach. 2. Zamieszczone w Serwisie treści (teksty, zdjęcia, filmy, grafiki) można wykorzystywać bezpłatnie na dowolnym polu eksploatacji (z zastrzeżeniem opisanym w punkcie 3 poniżej) pod następującymi warunkami: a) Wymagana jest rejestracja w serwisie; b) Wymagane jest każdorazowe powołanie się na źródło w postaci podpisu: „źródło: c) Wszystkie teksty można wykorzystywać zarówno w całości, jak i w części, także dokonując ich modyfikacji lub łącząc z innymi treściami, jednakże wyłącznie pod warunkiem zachowania zasadniczej treści merytorycznej oryginalnego tekstu; d) Zdjęcia i grafiki ilustracyjne oznaczone logiem i/lub marką Wydawcy („PAP” lub można wykorzystywać wyłącznie w oryginale – tj. bez prawa do ich jakiejkolwiek modyfikacji – oraz pod warunkiem opublikowania ich razem z tekstem, przy którym zostały umieszczone na Serwisie Zdrowie i pod jednoczesnym warunkiem wykorzystania minimum 50% objętości (liczby znaków) danego tekstu; e) Infografiki oznaczone logiem i/lub marką Wydawcy („PAP” lub można wykorzystywać wyłącznie w oryginale, bez prawa do ich modyfikacji; f) Filmy oznaczone logiem i/lub marką Wydawcy („PAP” lub można embedować wykorzystując kod podany na portalu Serwis Zdrowie, albo bezpłatnie pobierać z platformy wideo PAP ( znajdującej się pod adresem (wymagana rejestracja) – bez prawa do ich modyfikacji; 2a. Niektóre zdjęcia, filmy lub grafiki (jeżeli są oznaczone inaczej niż logiem „PAP” lub adresem publikowane w serwisie mogą być własnością innych podmiotów niż Właściciel, wówczas do ich wykorzystania jest niezbędna zgoda Wydawcy, uzyskiwana pod adresem zdrowie@ 3. Zamieszczone w Serwisie treści można wykorzystywać wyłącznie w zakresie użytku informacyjnego. Korzystanie z nich w innych celach, w szczególności marketingowych, reklamowych czy promocyjnych wymaga osobnej, pisemnej zgody Właściciela. Id materiału: 1031 TAGI: Najnowsze Być zdrowym Nieswoiste choroby zapalne jelit: zmiany w leczeniu, które cieszą Choroba Leśniowskiego-Crohna i wrzodziejące zapalenie jelita grubego to nie tylko ból brzucha, biegunki i osłabienie. Podczas zaostrzeń nie da się normalnie żyć, chory może trafić na stół operacyjny, może dojść do niepełnosprawności. Ale medycyna nie jest już bezradna, a dzięki nowoczesnym lekom często udaje się zapobiec powikłaniom. Dowiedz się więcej. Rodzice O granicach, czyli czemu rodzice nie są partnerami dziecka Wesela, hotele, restauracje bez wstępu dla dzieci. Dlaczego kształtuje się taki trend? Dlaczego wydaje się, że polskie dzieci absorbują sobą całe otoczenie, a hiszpańskie, francuskie czy czeskie chodzą wszędzie z rodzicami i przestrzegają norm społecznych? Chodzi o stawianie zdrowych granic. Słoń na sawannie idzie, gdzie chce, ale jeśli damy mu wąwóz, będzie nim szedł. Rodzice Ile soli w diecie niemowląt i małych dzieci? Soli niemowlętom nie należy w ogóle podawać, gdyż wystarczająca jej ilość znajduje się w mleku matki lub pokarmie modyfikowanym. Podanie zbyt dużej ilość soli na dobę zagrażałaby zdrowiu dziecka. Małym dzieciom, które już nie piją mleka matki, nie należy dosalać potraw. Dieta Lato to czas borówki - dowiedz się, dlaczego Borówka to przepysznie słodki owoc, który możemy jeść bezkarnie, bo ma niewiele kalorii, a przy tym jest niezwykle odżywczy i stanowi najbogatsze źródło antyoksydantów spośród wszystkich owoców i warzyw. Sezon na polskie borówki trwa przez całe wakacje, więc wykorzystajmy go dobrze. Być zdrowym Ekstrakt z nasion Brucea javanica na raka trzustki: jaka jest prawda? Specjaliści ostrzegają, by nie ulegać sensacyjnym doniesieniom o nowych skutecznych terapiach na raka. Ekstraktem etanolowym z nasion Brucea javanica, o którym głośno w internecie, nie wyleczymy raka trzustki. Dowiedz się, co sprzyja rozwojowi tego nowotworu i kiedy należy się zbadać.

Musi ona być leczona, a jej rozwój powstrzymany zanim zdoła ona dokonać w stosunku do alkoholika tego wszystkiego, co przyczynia się do pogłębienia jego alkoholizmu. Żona, mąż czy inny członek rodziny musi spojrzeć krytycznie na swój stosunek do alkoholika, zanim zostaną podjęte jakiekolwiek środki prowadzące do abstynencji.

Czy jesteś osobą uzależnioną od alkoholu? Czy wiesz, że ważniejsze są rodzaje i częstotliwości zachowań, które mogą składać się na uzależnienie, niż liczba wypitych drinków?Spożywanie alkoholu w dużych ilościach lub w dłuższym czacie poważnie wpływa na układ nerwowy, powodując negatywne zmiany zarówno w myśleniu, jak i w zachowaniu osoby pijącej. Zachowania alkoholika można określić ogólnie mianem „nienormalnych”, ale osoba pod wpływem alkoholu będzie uparcie twierdzić, że w niczym nie odbiega od obowiązków rodzinnych, zawodowych;prowokowanie konfliktów, kłótni, awantur, znęcanie się nad członkami rodziny;kłamstwo, ucieczka przed rzeczywistością, oszukiwanie siebie, że alkohol nie jest źródłem kłopotów;wyzbycie się wszelkich zahamowań i wyrzutów sumienia;rezygnowanie z własnych zainteresowań na rzecz picia;po odstawieniu alkoholu – rozdrażnienie, poirytowanie, niepokój, brak koncentracji, wahania nastroju;użalanie się, wycofanie się z życia i pogrążenie się w apatii, izolacja;reakcje agresywne, konflikty z prawem;chorobliwe i niebezpieczne zachowania przeciw sobie i występuje uzależnienie od alkoholu? Podejście medyczne do tego jak zachowuje się alkoholikSystematyczne spożywanie alkoholu prowadzi do zmiany zachowań i poważnych zaburzeń psychicznych. Skutecznym narzędziem diagnozowania występującego uzależnienia jest klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego – DSM. Chodzi o zachowania pijącej osoby, które mogą świadczyć o uzależnieniu od problemie alkoholowym można mówić, jeśli u danej osoby występują co najmniej dwa spośród wymienionych niżej kryteriów i utrzymują się przez co najmniej 12 miesięcy. Intensywnej interwencji terapeutycznej wymaga osoba, u której stwierdzono sześć lub więcej Często zdarza ci się spożywać alkohol w większych ilościach lub przez dłuższy czas, niż zamierzałeś. 2. Odczuwasz uporczywe pragnienie picia alkoholu lub towarzyszące temu nieudane próby ograniczenia lub kontrolowania picia. 3. Poświęcasz wiele czasu na aktywności związane ze zdobywaniem alkoholu, piciem i niwelowaniem skutków picia. 4. Zdarza ci się odczuwać tak silną potrzebę picia, że nie możesz myśleć o niczym innym. 5. Z powodu picia zaniedbujesz inne obowiązki – w pracy, w szkole lub w domu. 6. Spożywasz alkohol pomimo ciągłych lub nawracających problemów: rodzinnych, zawodowych itd. spowodowanych lub pogłębionych przez działanie alkoholu. 7. Ograniczyłeś lub porzuciłeś inne ważne aktywności (społeczne, zawodowe lub rekreacyjne) z powodu alkoholu. 8. Zdarzają ci się sytuacje po wypiciu, które zagrażają zdrowiu twojemu lub innych (prowadzenie samochodu pod wpływem, pływanie, ryzykowne zachowania seksualne). 9. Nie przestajesz pić mimo ciągłych lub nawracających problemów fizycznych lub psychicznych (depresja, lęki, problemy ze zdrowiem), prawdopodobnie spowodowanych lub pogłębionych przez działanie alkoholu. 10. Czujesz, że musisz pić więcej, by osiągnąć pożądany efekt upojenia (tolerancja na alkohol). 11. Po odstawieniu alkoholu zauważasz objawy zespołu abstynencyjnego: np. kłopoty ze snem, drżenie, niepokój, mdłości, pocenie się, kołatanie serca) i/lub w celu zmniejszenia tych objawów sięgasz po inne substancje (np. benzodiazepiny).Jeśli spośród opisanych tu sytuacji chociażby kilka dotyczy Ciebie, to powinieneś zastanowić się nad zgłoszeniem na terapię alkoholową!Osoba chora na alkoholizm nie zdaje sobie sprawy z istniejącego problemu, bądź – mimo jego świadomości – nie decyduje się na terapię. Prośby i nalegania ze strony otoczenia są często nieskuteczne, na wszelkie uwagi alkoholik reaguje zaprzeczeniem lub agresją. Konieczne jest podjęcie leczenia w specjalistycznym ośrodku leczenia alkoholizmu.
W celu uzupełnienia wniosku na rozmowę może być zaproszony również wnioskodawca. KROK 3a. W przypadku stawienia się osoby zgłoszonej i wykazania przez nią woli do podjęcia leczenia MKRPA monitoruje, czy osoba uczestniczy w zajęciach, czy powstrzymuje się od spożywania alkoholu, czy nie zakłóca porządku publicznego, miru domowego.
Żeby prowadzić taką rozmowę, na pewno trzeba uzbroić się w cierpliwość, ponieważ nie jest to rozmowa z osobą, która jest cierpliwa i wyrozumiała, a z pewnych powodów raczej ten stan nie jest dla niej osiągalny. W rodzinie, która doświadcza traumy z powodu życia z alkoholikiem bardzo trudno jest rozmawiać. Poza wzajemnymi oskarżeniami, nawet wtedy, kiedy alkoholik nie jest pod wpływem alkoholu, rozmowa często na ten temat jest prawie niemożliwa. Członkowie rodzin z którymi często rozmawiam, mówią o niemożliwości wpływu na męża, żonę, dziecko, rodzica, którzy nadużywają alkoholu. Dlaczego tak jest? Jedną z teorii, która tłumaczy ten problem jest podejście Gregory Batesona, opierającego się głównie na uznaniu klęski przez alkoholika. DOPÓKI alkoholik walczy z sobą i z całym światem o utrzymanie stałego stanu, polegającego na możliwości picia, dopóty nic i nikt nie jest go w stanie zmusić do zaprzestania picia. Carl Gustaw Jung przedstawia ten aspekt choroby alkoholowej w opisanym poniżej wydarzeniu: Depresja pana R. pogłębiła się. Zapytał wtedy: Czyż nie ma wyjątków? Nie, odpowiedział doktor, wyjątki się zdarzają…niekiedy ten i ów alkoholik doznaje czegoś, co nazywa się dogłębnym przeżyciem duchowym… To, o czym mówię, jest przeżyciem przeobrażenia. Mogę tylko poradzić, aby uznał pan swą bezsilność… Jak rozmawiać w rodzinie z alkoholikiem? Jeśli alkoholik nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi, dopóki będzie zaprzeczał faktom, taka rozmowa może odbywać się tylko w odpowiednich warunkach: alkoholik nie może być pod wpływem alkoholu; najlepiej mówić o tym, co nas dotyczy i nas boli; nie krytykować oraz nie pouczać; zwracać się do alkoholika życzliwie. Należy dodać, że do takiej rozmowy trzeba się wewnętrznie przygotować, ponieważ będąc w uzasadnionym poczuciu krzywdy, nie będziemy mogli rozmawiać we właściwy sposób. Inaczej wygląda sprawa, kiedy alkoholik zgłosi się do specjalisty William w swojej koncepcji dialogu motywującego zwraca uwagę na uzyskanie języka zmiany u pacjenta. Przestrzega, by terapeuta nie poddawał się odruchowi naprawiania i przedstawiał własne argumenty za zmianą, czego rezultatem, jak można się spodziewać, jest bierny lub czynny opór. Wywoływanie wymaga stawiania pytań oraz zainteresowania tym, co klient uważa za możliwe powody zmiany. Jeżeli terapeuta będzie zbyt szybko przechodzić do planowania (czyli do rozmowy o tym, jak wprowadzić zmianę), jeszcze nim klient zdecyduje się na nią i zechce iść dalej, zmiana raczej nie nastąpi. Według tej koncepcji, nie należy wykraczać poza poziom gotowości klienta do zmiany. Najprostszym sposobem wywoływania języka zmiany jest prośba . W tym celu zadaje się takie pytania otwarte, na które naturalną odpowiedzią jest właśnie wypowiedź o zmianie. Pisząc o cierpliwości chcę wykazać, że taka rozmowa zawsze będzie od nas dużo wymagać i nie będzie łatwa, ponieważ musimy się bardzo zaangażować, żeby odnieść pożądany skutek. Jak się wydaje, właściwą postawą będzie tutaj postawa, którą reprezentują tzw. trzeźwi alkoholicy. To, że człowiek, który stara się zdobyć zaufanie alkoholika miał te same trudności, że wie z własnego doświadczenia, o czym mówi, że całe jego zachowanie wskazuje na to, iż zna odpowiedź na dręczące pytania, że nie uważa się za świętszego niż sam Bóg, że nie ma żadnych innych motywów prócz szczerej chęci pomocy – wszystko to składa się na stworzenie najbardziej przychylnych i pozytywnych warunków do współdziałania. Podsumowując można odnieść wrażenie, że taka rozmowa wymaga więcej od nas niż od samego alkoholika, jednak pamiętać należy, że mówimy o chorym człowieku, a przez to w jakimś stopniu „niewładnym”, a nasze zaangażowanie wynika z właściwego zrozumienia problemu i oznacza dojrzałość tak bardzo potrzebną w tych relacjach. Szukasz pomocy? Sprawdź naszą propozycję leczenia alkoholizmu
Czy waszym zdaniem powinniśmy byc tolerancyjni w stosunku do Cyganów ? 2010-06-22 22:16:45; Jak zachowywać się w stosunku do niej 2012-10-26 21:47:36; jak powinniśmy zachowywać się w teatrze? 2009-12-01 18:34:52; Jak powinniśmy zachowywać podczas recytacji? 2010-02-08 15:39:24; Jak zachowywać się w stosunku do rodziców? 2009-09-27
Dwa piwa dziennie Jakie są kryteria uzależnienia od alkoholu? Czy ktoś, kto pije codziennie dwa piwa, jest alkoholikiem? Czy piwo mniej uzależnia niż wódka? Czy to prawda, że niektóre osoby są bardziej narażone na uzależnienie się od alkoholu niż inne? [Czytaj] Blaski i cienie Relacja mojej znajomej, która wpadła w uzależnienie od alkoholu, ale zdołała podjąć terapię i obecnie jest tzw. trzeźwiejącą alkoholiczką. Bardzo warto przeczytać — Agnieszka podaje ważne, a słabo znane fakty dotyczące choroby alkoholowej. Wiele osób nawet nie wie, że oni sami lub ich bliscy są zagrożeni alkoholizmem. [Czytaj] Twarda miłość — mądra miłość Rodziny i znajomi alkoholików popełniają najczęściej w stosunku do nich wiele błędów, sądząc, że im pomagają, i wierząc w zupełnie nierealne zapewnienia, „że tym razem to już na pewno ostatni raz”. Moja znajoma, trzeźwiejąca alkoholiczka, radzi, jak się zachowywać wobec alkoholika, by ułatwić mu decyzję o podjęciu leczenia. [Czytaj]
Shop Nie gryze nie bije nie krzycze: Jak zachowywać się pozytywnie w stosunku do osób z autyzmem i innymi dysfunkcjami rozwojowymi. online at best prices at desertcart - the best international shopping platform in Albania. FREE Delivery Across Albania. EASY Returns & Exchange.
zapytał(a) o 07:15 Macie do czynienia z alkoholikiem? Jak się zachowuje? Odpowiedzi EKSPERTGranna. odpowiedział(a) o 15:14 Mój ojciec jest alkoholikiem. Co prawda już nie pije, ale alkoholik zawsze nim pozostanie, nawet po wyleczeniu z nałogu. Pił odkąd skończyłam jakieś 7 lat, na egzamin komunijny poszedł pijany i to był pierwszy raz, jak go takiego zapamiętałam gdy z księdzem przywitał się po imieniu. Potem nie widziałam go ani razu trzeźwego, bo wytrzeźwieć nie zdążył i nadrabiał kolejną butelką. W sumie nie mam z nim jakichś wspomnień, wszystko wódka zalała, nie pozwolił bym jakieś wspomnienia miała. Obecnie nie mieszka z nami, bo na to nie pozwoliłam. Mam i tak za dużo wycierpiała przez niego. Nie są niby po rozwodzie, ale juz nigdy do siebie nie się czasem jak dziecko, któremu zabrano zabawkę, czasami ciągle gadał (w nocy nie sposób było go uciszyć - przeszkadzał w spaniu), a czasem żartował. Ogółem, to się wykłócał i dawał wszystkim w kość. jest agresywny, krzyczy i czasami może nawet użyć przemocy blocked odpowiedział(a) o 18:08 Alkoholicy mają to do siebie, że wypierają z siebie to, że mogą być uzależnieni. Kiedy się do tego przyznają jest już za późno. Alkoholizm to choroba, to nie jest do końca tak, jak postrzega się tą chorobę. Nikt nie użala się nad pijakiem, tylko nad jego rodziną, każdy mówi o jaka biedna ta kobieta, jej mąż pije... a czy ktoś pomyśli o tym człowieku? Alkoholizm wynika z niedojrzałości. Takiej osobie trzeba pomóc, nie zabieraniem alkoholu, nie zabieraniem pieniędzy, tylko rozmowami, bo tylko one mogą sprawić, że alkoholik przyjmie nasz punkt widzenia, sam będzie chciał z tego wyjść, ale same chęci nie wystarczą, potrzebne jest wsparcie. Rodzina cierpi, owszem, ale myślę, że często brakuje tej cierpliwości z obu stron. Bo łatwiej jest odejść niż pomóc. Alkoholicy bywają agresywni. Jestem córką alkoholika. Tak naprawdę nie znam ojca... jak od niego odeszłyśmy miałam 4 lata, niewiele pamiętam, od tego czasu widziałam go 2 razy. Wiesz co mi powiedział? Że pije po to, żeby nie myśleć o nas- o mnie i o mamie, a jak już trzeźwieje pije znowu. Co prawda nie miałam z nim do czynienia na tyle, żeby odczuwać z tego powodu teraz jakieś zawirowania z tytułu że jest alkoholikiem, a raczej z braku ojca. Funkcjonuje taki schemat- najpierw jest burza- kłótnie, potem jest przepraszanie, później jest tzw miesiąc miodowy. Koło się zamyka. Eliczyna odpowiedział(a) o 22:18 Mój ojciec jest alkoholikiem , zniszczył mi całe dzieciństwo , nie mam z nim kontaktu od 8 lat i nie chce mieć . Agresywność , bicie , krzyki , to wiadomo . Przepijanie wszystkiego , często w domu nie było co jeść przez długi czas , bo wszystkie pieniądze zabierał i przepijał . Raz jak nie było niczego w domu to zaczął grozić mi i mamie nożem . Wybijał szyby w drzwiach gdy ze strachu chowałam się łazienki . Często wychodził z domu i wracał za 3 dni . Przyprowadzał kolegów do domu , z którymi też pił , nie dało się spać .Nikomu nie życzę przeżywać tego. Deliya odpowiedział(a) o 21:54 Tak wujek. Masakra jakaś, jest nienormalny, agresywny jak nie chleje. Gotowy z łapami się rzucić, awanturuje się i tylko by ustawiał wszystkich po kątach Uważasz, że ktoś się myli? lub
Prawo do zachowku ma na celu zabezpieczenie sytuacji majątkowej określonych członków najbliższej rodziny spadkodawcy, w przypadku gdy ten ostatni sam o to nie zadbał. Z chwilą otwarcia spadku (śmierci spadkodawcy) spadkobiercy nabywają prawo do majątku spadkowego. Powołanie do spadku wynika z ustawy albo z testamentu.
Współuzależnienie to nie jest wspólne picie. To życie z osobą uzależnioną. To ciągłe pogotowie emocjonalne i uporczywy stres. Szacuje się, że w Polsce cierpi na to co najmniej 3 mln osób. Leczy się 38 tys. Tekst ukazał się w POLITYCE w lutym 2010 roku. Marta, chemik z wykształcenia, przygotowywała pracę doktorską na Politechnice Warszawskiej, gdy przyszedł na świat Adaś. Mąż, ekonomista – to był początek lat 90. – odszedł z SGH i otworzył z kolegą własny biznes. Nie było go w domu całymi dniami, często wyjeżdżał. Były pieniądze, więc Marta przedłużała urlop macierzyński. Wtedy zauważyła, że mąż coraz więcej popija. Od roku Marta bierze udział w spotkaniach grupy wsparcia Al-Anon i potrafi już z większym niż na początku dystansem patrzeć na 17 lat swojego małżeństwa, z których co najmniej 10 przeżyła w stanie głębokiego współuzależnienia. Pierwsze objawy uzależnienia od alkoholu Na początku tłumaczyła sobie i znajomym, że Zbyszek ma na tyle ciężką i stresującą pracę, że w weekend potrzebuje trochę rozluźnienia i relaksu. Kiedy kolega wspólnik skarżył się jej, że Zbyszek zawalił jedną czy drugą sprawę, bo się upił, Marta oburzała się na kolegę, usprawiedliwiała męża. Wspólnicy się rozstali, Zbyszek otworzył własną firmę, ale nie radził sobie. Pojawiły się kłopoty finansowe. – Wyrzucał mi, że musiał zrezygnować z jedynej przyjemności, jaką miał – z Jasia Wędrowniczka – i pić wódkę. I to ta wódka mu szkodzi – wspomina Marta. – Bo ja siedzę w domu i nic nie robię. Czułam się winna. Myślała o powrocie do pracy, ale okazało się, że jest w ciąży; urodziła się Monika. Pomagała więc Zbyszkowi, jak mogła. Rano jajka po wiedeńsku do łóżka, bo mówił, że po przepiciu tylko coś śliskiego i małego przejdzie mu przez gardło. Zawsze woda mineralna przy łóżku, a w lodówce piwo. Firma nie plajtowała tylko dzięki sekretarce, która większość obowiązków Zbyszka wzięła na siebie. Kiedy leżał schlany, Marta wydzwaniała do niej, tłumacząc, że mąż zwichnął nogę, że koła od samochodu mu ukradli albo że ma prawie 39 stopni gorączki i właśnie czekają na lekarza. Zresztą lekarz – specjalista od detoksykacji – był coraz częstszym gościem w ich domu. Przekonywał: mąż musi podjąć leczenie. Kiedy Zbyszek dochodził do siebie, prosiła, błagała, wymuszała obietnice. On mówił: już nigdy więcej, ale po tygodniu, dwóch znowu szedł w tango. – Seks przestał mi sprawiać przyjemność – mówi Marta. – Kiedy dobierał się do mnie po pijaku, cuchnący i niezdarny, czułam obrzydzenie. Wylewała mu wódkę, a za chwilę biegła do sklepu po alkohol, żeby on nie wychodził. Którejś nocy, gdy trzęsąc się błagał o kieliszek, bo umiera, pod nocnym sklepem usiłowali ją napaść menele. Od tamtej panicznej ucieczki zawsze miała w domu schowany alkohol: – Niczego tak nie pragnęłam jak tego, żeby przestał pić, ale jednocześnie wspomagałam jego picie. Latem 2005 r. po kolejnej kłótni wyszedł z domu. Wrócił nad ranem, pijany. T-shirt założony na lewą stronę, za uchem ślady szminki. Była roztrzęsiona kolejnym całonocnym czuwaniem, uderzyła go w twarz. On się odwinął, wybił jej dwa zęby. Nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby zadzwonić po policję. – Zapadłam się w sobie. Nie dość, że pije, to jeszcze mnie zdradza. Coś ze mną musi być nie tak – myślałam. Wycieńczona poszła do lekarza po coś mocniejszego na sen. Oprócz recepty dostała skierowanie do psychologa, bo bez fachowej pomocy jej bezsenność i nerwica szybko może przerodzić się w depresję – mówił lekarz. Proszki nasenne nie działały. Przestraszyła się tej depresji. – Od psycholożki dowiedziałam się, że mam się zająć sobą, a nie chorobą męża. Nie chciałam tego przyjąć. Poradziła mi też, żeby pójść na spotkanie grupy Al-Anon. Tam nie trzeba się przedstawiać ani opowiadać o sobie. Na początek warto posłuchać. Kilka tygodni później usłyszała, jak inni mówią o tym, co ona chciałaby powiedzieć. Od pół roku Marta żyje z mężem w separacji. Wcześniej powiedziała mu: nie pójdziesz na leczenie, to ja przeniosę się z dziećmi do dziadków. Myślał, że po raz kolejny tylko go straszy. W październiku 2006 r. wróciła do pracy, nadrabia zapomnianą i straconą przez 15 lat wiedzę. Czym jest współuzależnienie od alkoholu? Definicji jest wiele. Najprostsza mówi, że to towarzyszenie innej osobie w uzależnieniu. Earnie Larsen, amerykański specjalista, twierdzi, że są to wyuczone autodestrukcyjne zachowania lub wady charakterologiczne, które upośledzają zdolność inicjowania i przeżywania związków opartych na miłości. Melody Beattie, powracająca do zdrowia narkomanka i alkoholiczka, autorka książki „Koniec współuzależnienia”, uważa, że współuzależnioną jest osoba, która pozwala na to, by zachowanie innej osoby oddziaływało na nią ujemnie, a jednocześnie obsesyjnie kontroluje zachowanie tej drugiej osoby. Zofia Sobolewska, psycholog, szefowa Studium Terapii Uzależnień Instytutu Psychologii Zdrowia, powiada, że współuzależnienie to utrwalona forma uczestnictwa w długotrwałej, niszczącej sytuacji życiowej. Aby doszło do współuzależnienia od alkoholika, partner (partnerka) musi w związek wprowadzać destrukcję. Niekoniecznie alkoholową. Uzależnić się można także od córki lub syna narkomana, męża hazardzisty, seksoholika, matki pedantki, groszoroba, dziadka lekomana, żony hipochondryczki, pracoholika, internauty, zakupoholiczki, obżartuchów i odchudzających się, nawet od osób stosujących przemoc w rodzinie. Mechanizmy większości współuzależnień są podobne: jedna osoba wprowadza destrukcję, druga się do tej destrukcji dostosowuje. W Polsce największym problemem, z najbardziej dramatycznymi objawami, jest uzależnienie, a zatem i współuzależnienie od alkoholu. Z danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) wynika, że mamy w Polsce około 800 tys. osób uzależnionych od alkoholu oraz ok. 3 mln pijących szkodliwie. Niektórzy z nich żyją w gospodarstwach wielopokoleniowych. Zdarza się też, że niepijący partner alkoholika nie popada we współuzależnienie. Z ostrożnością można więc szacować, że w Polsce na współuzależnienie – tylko w związku z chorobą i nadużywaniem alkoholu – cierpi co najmniej 3 mln osób. W zdecydowanej większości są to kobiety. Dzieci i nastolatków nie traktuje się jako współuzależnionych, mimo że przeżywają one cierpienie i inne zaburzenia związane z życiem w rodzinie alkoholowej. Współuzależnieni są pełnoprawnymi pacjentami placówek leczenia uzależnień, ale z takiej pomocy korzysta zaledwie 38 tys. osób. W 92 proc. są to kobiety. Zgłoszenie się po pomoc utrudnia mężczyźnie stereotyp: co to za chłop, którego żona pije. – Zdecydowana większość współuzależnionych nie korzysta z pomocy, bo nie widzi powodu, żeby sobie pomagać – twierdzi Jadwiga Fudała, szefowa działu lecznictwa odwykowego i programów medycznych PARPA. – Działa też silna, wpisana we współuzależnienie, presja ukrywania problemu. Także fałszywe przekonanie, że „to i tak nic nie zmieni”. Działa też wstyd, szczególnie w małych miejscowościach, przy czym w ponad 30 proc. powiatów nie ma żadnej placówki odwykowej. Marta miała szczęście, że lekarz skierował ją do psychologa, a psycholog nie poprzestał na zaleceniu środków uspokajających i nasennych. Lekarzy niewiele uczy się o uzależnieniach, a już żadnej wiedzy nie zdobywają o współuzależnieniu. – Farmakoterapia nie jest tu rozwiązaniem – twierdzi Jadwiga Fudała. Objawy współuzależnienia W szpitalu psychiatrycznym w Suwałkach przyjrzano się dokładniej przypadkom ciężkich nerwic i depresji. Okazało się, że 80 proc. pacjentów miało problem ze współuzależnieniem lub było DDA, czyli dorosłymi dziećmi alkoholików (o DDA pisała Joanna Podgórska, „Powrót monstrum”, POLITYKA 7/04). Stworzono więc odpowiedni program terapeutyczny. PARPA chciałaby uruchomić w akademiach medycznych blok zajęć poświęconych tym zagadnieniom. Współuzależnieni często bywają ludźmi dobrymi i życzliwymi, uwrażliwionymi na cierpienie innych, krzywdę i niesprawiedliwość. Alkoholik czy narkoman potrafi to bezpardonowo wykorzystywać. Z czasem nie tylko oczekuje, ale wręcz żąda pomocy. Duszą matki czy żony szarpie wtedy naturalny nakaz: pomóc cierpiącemu. Oto kilka (według Zofii Sobolewskiej) charakterystycznych zachowań osób współuzależnionych: 1. Poddanie się rytmowi nałogu (picia, ćpania): zmiana godzin posiłków, zaprowadzenie nakazu zachowania ciszy, bo „tatuś śpi”, scedowanie obowiązków na starsze dzieci lub sąsiadów, przekładanie lub rezygnacja z planów odwiedzenia krewnych, wakacji. 2. Nadopiekuńczość, czyli nieświadome zapewnianie komfortu dalszego picia. Wyręczanie uzależnionego partnera w obowiązkach domowych, opiece nad dziećmi, załatwianiu codziennych spraw (w urzędzie, spółdzielni, na wywiadówkach w szkole, w sprawach zdrowia dzieci). Podejmowanie dodatkowej pracy, bo alkoholik traci sporą część domowego budżetu na swój nałóg. Usprawiedliwianie jego nieobecności w pracy, zachowania wobec krewnych, sąsiadów. Bieganie rano po piwo, opłacanie detoksykacji, załatwianie zwolnień lekarskich, płacenie długów. Niedopuszczanie go do konfrontacji z trudami życia codziennego, ukrywanie problemów. Dbałość o posiłki i „żeby zawsze miał uprane i uprasowane”. Życie z alkoholikiem przebiega według stałego cyklu: awantura, ciche dni i przeprosiny, otwierające miodowy miesiąc, tydzień lub trzy dni. Alicja Szowa, terapeutka, która prowadzi grupę dla współuzależnionych w Grodzisku Mazowieckim, zachęciła pacjentki, żeby opowiedziały, jak mężowie przepraszali: – Jednej z pań mąż przynosił kwiaty, drugą partner zagadywał i przymilał się, trzeciej robił jakiś prezent. Czwarta opowiedziała, że w ciche dni wracał z pracy, siadał za stołem, ale obiadu nie brał do ust. Trzeciego, czwartego dnia zaczynał jeść i to był sygnał, że ona może już go przeprosić. 3. Godzenie się na przemoc, na obwinianie: „To przez ciebie piję”, „Gdybyś była inna...”. Godzenie się na okazywanie lekceważenia i pogardy, na manipulacje, zdrady i romanse, na gwałty małżeńskie. Towarzyszy temu nieadekwatne poczucie winy i coraz niższej wartości, rezygnacja z prawa do wsparcia, szacunku i miłości, do rozwijania własnej kariery i zainteresowań. 4. Zaprzeczanie faktom, zwłaszcza temu, że partner jest uzależniony – mimo oczywistych dowodów i doświadczeń, w myśl zasady: rodzinnych brudów nie pierze się na zewnątrz. Domownicy przyjmują normę nierozmawiania na tematy związane z nałogiem i nakaz udawania, że wszystko jest w porządku. Współuzależniona matka kupuje prezenty na urodziny dzieci w imieniu nieobecnego pijącego tatusia. Z namaszczeniem odprawia świąteczne rytuały, pomimo zażenowania i innych przykrych uczuć domowników, przymuszanych do udawania radości i rodzinnego szczęścia. 5. Nadkontrola: obsesyjne przeglądanie notatek, listów, plików komputerowych uzależnionego partnera. Szperanie po kieszeniach, podsłuchiwanie rozmów, telefonów, podpytywanie znajomych, ustawiczne telefonowanie do alkoholika, przyprowadzanie go z imprez, z barów, z pracy do domu, obwąchiwanie, śledzenie, angażowanie dzieci w te działania. Wymuszanie obietnic poprawy, stosowanie szantażu: „Jak nie przestaniesz pić, wyprowadzę się z dziećmi”, i brak konsekwencji we wcielaniu tego w czyn. Z czasem nawyk kontrolowania rozciąga się na inne bliskie osoby, na przykład dzieci, i na wszystkie sfery życia. Daje złudne poczucie bezpieczeństwa i kierowania swoim życiem. Połóż się przy ojcu Osoba współuzależniona przystosowuje swoje zachowania do nienormalnej sytuacji po to, by utrzymać jedność rodziny. Podobnie jak życie alkoholika kręci się wokół butelki, tak jej życie sprowadza się prawie w całości do wytrącania tej butelki z ręki alkoholika. Powoduje to szereg fizycznych, emocjonalnych i intelektualnych zmian, które prowadzą do stanu przypominającego uzależnienie. Lęk, rozpacz, pustka i próby dostosowania się do nienormalności zacierają umiejętność odróżniania złego i dobrego. Najczęściej cierpią na tym dzieci. Traktowane często instrumentalnie też starają się dostosować do nienormalności. Wanda Sztander w „Dzieciach w rodzinie z problemem alkoholowym” (PARPA 2003 r.) opisuje pięć obronnych wzorów funkcjonowania dzieci w takiej rodzinie. Bohater – poświęca się dla rodziny, opiekuje młodszym rodzeństwem, gdy rodzice ze sobą wojują, godzi ich. Wspomagacz – to dziecko najbliższe wzoru współuzależnienia, opiekuje się osobą pijącą, chroni ją. Gdy dorasta, zostaje żoną alkoholika lub mężem osoby uzależnionej. Wyrzutek buntownik – częsty odbiorca agresji alkoholowej i upokorzeń, zły uczeń, wagarowicz, „niedobre dziecko, przez które ojciec pije”, jak mawiają matki. Niewidoczne dziecko – ucieka od trudnych sytuacji, wycofuje się w świat swoich fantazji. Maskotka – sprawnie rozładowuje napięcia rodzinne. Śmieszek lub ukochana córeczka taty, synek mamusi. Bywa narażona na wykorzystanie seksualne za zgodą, a nawet namową matki: idź, połóż się przy ojcu, to zaśnie. Czasem rozpacz, desperacja osoby współuzależnionej są tak silne, a umiejętność realistycznego rozumowania tak zaburzona, że pojawia się magiczne wręcz myślenie w najważniejszej sprawie: co zrobić, żeby on przestał pić? – Niedawno do naszej grupy dołączyła elegancka, wykształcona pani – opowiada Marta. – Słyszała, że trzeba zabić kreta i trzy krople jego krwi wpuścić do wódki, to on przestanie. Całkiem poważnie zapytała: czy to prawda? Zbrodnie kuchenne W zakładzie karnym w Lublińcu 31 kobiet odbywa karę za zabójstwo męża albo partnera na tle współuzależnienia i przemocy. 30 razy zabójstwa dokonano nożem w kuchni. Dlatego mgr major Lidia Olejnik, dyrektor więzienia, nazywa te zbrodnie kuchennymi: – On pije i często bije, więc one w strachu, desperacji i rozpaczy chwytają za nóż. Potem ratują, wzywają pogotowie. W dwóch przypadkach nie ratowały, nie wzywały pogotowia. Ta, co udusiła męża rajstopami w łóżku (jedyna zbrodnia dokonana poza kuchnią), i ta, która poćwiartowała zwłoki. Jeszcze wczoraj były tu 32 skazane za takie zabójstwo, ale ta 32 wyszła po 5 latach na wolność. On chlał, nie pracował, piątka dzieci była na jej utrzymaniu. Topiła akurat smalec dla dzieci, kiedy on wrócił pijany i zaczął, rzucając wyzwiskami, maczać chleb w tym smalcu. Chwyciła za nóż i, broniąc jedzenia dla dzieci, trafiła go w serce. – Osadzone objęte są dwoma programami terapeutycznymi – mówi Halina Pietruszewska, psycholog więzienny, kierowniczka działu terapeutycznego. – W areszcie – żeby potrafiły opowiedzieć o swoim problemie przed sądem. W zakładzie karnym mają zaś terapię wspieraną przez Unię Europejską – zakład w Lublińcu jest partnerem Centrum Praw Kobiet w programie „Praca i godne życie kobiet – ofiar przemocy”. Maria Korzeniowska, l. 69, zabiła męża górnika w 1988 r., kiedy nie było jeszcze żadnych programów terapeutycznych: – Przed sądem nie potrafiłam powiedzieć, jak do tego doszło – mówi. – Dostałam 12 lat, ale karę odbywam z przerwami na leczenie. Bo płuca podziurawione połamanymi żebrami, odbita śledziona, nerki, ciężka nerwica, depresja: – Mąż lał mnie za każdym razem, jak się upił, przez 26 lat. W 1962 r., pracowała wtedy w Chełmku, złamał jej szczękę, rękę, powybijał zęby. Poszła na milicję, zamknęli go. Ale wieczorem przyszedł teść: – Czyś ty zgłupiała, kobieto – ryczał i zdzielił mnie kilka razy parasolką. Poszłam na milicję, odwołałam. Wypuścili i znowu się zaczęło. Niemal każda morderczyni ma złamany nos, pociętą twarz, przesuniętą szczękę, wybite zęby. Barbara, 52 l., troje dzieci, ma szramę na szyi: – Przejechał mi piłką ręczną do metalu i straszył, że głowę mi utnie. Wycofałam wtedy skargę z prokuratury. Teraz wiem, że źle zrobiłam. Na początku było super, była za nim: – Dopóki denaturat nie zaczął mu smakować. 16 lutego 2001 r., po 19 latach mordęgi, robiła w kuchni kanapki dla dzieci: – A on znowu z tą piłką do mnie i mówi: Nie będziesz, kurwo, jadła. No to wypchnęłam go tym nożem z kuchni. Wyrok: 8 lat, dolna granica, bo sąd wziął też pod uwagę, że gdy ona była w szpitalu, on dobierał się do dziewczynek. I że wcześniej odsiedział 7 lat za stosunek z córką z pierwszego małżeństwa: – A ja dopiero na sprawie dowiedziałam się, z kim żyłam. Małgorzata Foks, 33 lata, szwaczka, troje dzieci. 13 lat w toksycznym związku. Początkowo mąż pił umiarkowanie, ale kiedy został kominiarzem i miał codzienny dochód, zaczął ostro: – Wracał pijany, bił, rzeczy z domu sprzedawał. Ktoś go wkurzył – nie pożyczył mu pieniędzy albo nie dał się napić – to wyżywał się na mnie. Zrobiłam mu sprawę o alimenty, to zażądał, żeby połowę mu oddawać. Kiedy jednak leżał skacowany, trząsł się i błagał o alkohol, żal mi go było i piwo mu kupowałam. Powinnam była odejść, mogłam z dziećmi zamieszkać u babci. 12 sierpnia 2002 r. – pijany po raz nie wiadomo który – uderzył. Nie wytrzymała, pchnęła go nożem, trafiła w tętnicę płucną: – Krew tryskała, krzyczałam o ratunek, przybiegł szwagier, który mieszka przez drzwi, zadzwonił po pogotowie, przyjechał lekarz i stwierdził zgon na miejscu. Wyrok: 8 lat. Dzieci w pogotowiu opiekuńczym. Małgorzata pracuje w więziennej kuchni. W ramach terapii robi kurs opiekunów osób starszych i niepełnosprawnych. Podoba się jej to zajęcie. Kiedy wyjdzie – w czerwcu będzie mogła się starać o przedterminowe warunkowe zwolnienie – może wyjedzie do pracy za granicę. Bo tutaj, mówi, nie ma przyszłości. – Pracuję tutaj od dwudziestu lat i jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby któraś z tych kobiet wróciła za kraty – twierdzi major Olejnik. Jak walczyć z uzależnieniem od alkoholu? Jak sobie pomóc? – Najważniejsza, a zarazem najtrudniejsza dla osoby współuzależnionej, jest zmiana przekonań – twierdzi Jadwiga Fudała. – Chodzi o to, aby uwagę i działania przekierować z problemu picia partnera na siebie i dzieci. Co się ze mną dzieje? Jak mogę sobie pomóc? Jak mogę pomóc moim dzieciom? Przekierowanie uwagi utrudnia szereg obiegowych, fałszywych przekonań: „dzieci muszą mieć ojca”, „kobieta powinna mieć męża”, „lepszy taki chłop niż żaden”, „miłość to opieka i poświęcenie”, „on sobie beze mnie nie poradzi”. W grupach Al-Anon mówi się o oderwaniu lub uwolnieniu od niezdrowych, często bolesnych ingerencji w życie i obowiązki innej osoby oraz od problemów, których nie jesteśmy w stanie rozwiązać. Oderwanie opiera się na następujących przesłankach: każdy odpowiada za siebie, nie potrafimy rozwiązać problemów innej osoby, zamartwianie się sprawami innych nie pomaga. Pozwalamy więc innym być sobą, dajemy im swobodę decydowania o sobie. Tę samą swobodę dajemy też sobie. Nie kradnij mu odpowiedzialności – mówią w Al-Anon – nie bierz odpowiedzialności za jego picie. Zacznij uczyć się o faktach dotyczących uzależnienia i współuzależnienia. Nie obwiniaj alkoholika za swoje życie. Nie kontroluj go, nie tłumacz u szefa. Nie mów dzieciom – tata jest chory, ale nazywaj rzeczy po imieniu – jest pijany. Nie pomagaj; zacznij pozwalać mu na cierpienie. Kochaj twardą miłością. Zacznij mówić to, co myślisz, i robić to, co mówisz. Szefowa działu lecznictwa PARPA wspomina konferencję poświęconą współuzależnieniu, na którą przyjechał między innymi pełen dobrych chęci ksiądz. Na początku opowiadał, jak pomaga w tych sprawach swoim owieczkom: Widzę, że twój chłop pije. To ty, kochana, zrób z tym coś, ogarnij się, ugotuj, zatrzymaj go w domu. Na koniec, po wysłuchaniu kilku wykładów i dyskusji, wyznał ze skruchą: Nie będę już im tak mówił. Wojciech Markiewicz Oprócz wymienionych w tekście opracowań korzystałem z artykułu Zofii Sobolewskiej „Współuzależnienie” („Terapia uzależnienia i współuzależnienia” nr 2/98) oraz z opracowania Wandy Sztander „Rodzina z problemem alkoholowym”, PARPA, 1995. Jak rozpoznać uzależnienie od alkoholu? Jeżeli żyjesz z osobą uzależnioną, sprawdź, które z poniższych stwierdzeń odnosi się do Ciebie: • rozwiązywanie jego problemów lub łagodzenie jego cierpienia jest rzeczą najważniejszą w moim życiu, niezależnie od tego, ile mnie to emocjonalnie kosztuje; • chronię go przed konsekwencjami jego postępowania, kłamię, aby go osłonić, ukrywam jego złe postępki, nigdy nie pozwalam o nim źle mówić; • próbuję ze wszystkich sił nakłonić go, by postępował wedle moich wskazówek; • nie zwracam uwagi na własne odczucia i potrzeby, zajmują mnie tylko jego uczucia i jego potrzeby; • jestem gotowa zrobić wszystko, byle tylko mnie nie porzucił; • doświadczam znacznie więcej namiętności w burzliwym i dramatycznym związku; • jestem perfekcjonistką i za wszystko, co się nie udaje, winię siebie; • jestem w środku wściekła, czuję się niedoceniana i wykorzystywana; • udaję, że wszystko jest w porządku, choć wcale tak nie jest; • najważniejsze w moim życiu jest to, by mnie kochał, i to pragnienie nadaje mojemu życiu kształt. Jeśli co najmniej trzykrotnie odpowiedziałaś „tak” – jesteś osobą współuzależnioną. Za Wandą Sztander „Pułapka współuzależnienia”, PARPA 1995 Czym grozi współuzależnienie? U osób współuzależnionych mogą występować: • dojmujące cierpienie i gwałtowne zmiany nastroju, • poczucie niskiej wartości, • zaburzenia somatyczne i psychosomatyczne: bóle głowy, mięśni, serca, brzucha, wrzody żołądka i inne, z nerwicą włącznie, • stany depresyjne, myśli samobójcze, • zażywanie leków uspokajających, nasennych, alkoholu do uśmierzenia bólu, napięcia i niepokoju, co często prowadzi do uzależnienia, • nałogowe zachowania, jak np. zakupoholizm, obsesyjne jedzenie, kompulsywne palenie papierosów, picie kawy, • zaburzenia sfery seksualnej, • pustka duchowa – nerwowa koncentracja na szczegółach życia codziennego, bez niezbędnego dystansu do spraw drobnych i wypływająca stąd rozpacz, desperacja i brak nadziei, • brak zaufania do wszystkiego i wszystkich, • bardzo silny lęk przed wszelkimi nowościami i zmianami. Od AA do Al-Anon Termin współuzależnienie pojawił się w amerykańskim lecznictwie odwykowym pod koniec lat 70. XX w. Już jednak w latach 40. żony alkoholików, korzystających z utworzonego właśnie programu AA, zaczęły tworzyć grupy samopomocy, których początkowym zadaniem było wspieranie trzeźwiejących mężów. Z czasem chciały mieć także swój program i wykorzystały do tego celu reguły AA, nadając im nazwę Al-Anon. Od tamtej pory ruch Al-Anon dopomógł milionom Amerykanów. W Polsce pierwsze grupy powstały w końcu lat 80. Według Melody Beattie, „Koniec współuzależnienia” . 265 268 458 7 118 106 409 16

jak zachowywac sie w stosunku do alkoholika