Rozgrzeszenie z takiego grzechu bywa trudniejsze do uzyskania od rozgrzeszenia z grzechu współżycia przedmałżeńskiego. Samo mieszkanie razem nie jest grzechem w przypadku zachowania Fot. Thinkstock Kiedy wchodzimy w związek, nasze życie całkowicie się zmienia. Musimy zacząć się liczyć ze zdaniem faceta, nauczyć się sztuki kompromisu i znajdować czas na spotkania. Nawet największe uczucie zanika, gdy nie jest pielęgnowane, więc w ferworze szczęścia nie zapominaj, że musisz dbać o to, co dostałaś od losu. To naturalne, że każdy popełnia błędy i ma wady, ale ze wszystkich trzeba wyciągać wnioski. Niestety często dopuszczamy się czynów oraz zachowań, które mogą mieć poważne konsekwencje. Piękna relacja zamienia się wtedy w koszmar, a uczucie miłości zastępują wzajemne pretensje, złość oraz gniew. Od tego już niedaleko do zakończenia związku. Podpowiadamy, jakie największe grzechy popełniamy, będąc w związku. Zanim pomyślisz, że Ciebie na pewno nie dotyczą, przeczytaj i zastanów się. Zrobiłyśmy mały wywiad wśród zaprzyjaźnionych par i okazało się, że 99% z nich ma je na sumieniu. Dzięki świadomości będziesz mogła ich uniknąć. Fot. Thinkstock Zaborczość Nikt nie chciałby zostać schwytany w klatkę i być przetrzymywany w niej niczym ofiara na ścięcie. Tak właśnie czują się faceci, kiedy jesteś zbyt zaborcza. Mają wrażenie, że zaraz się uduszą i będą szukali ucieczki. Szpiegowanie, wypytywanie o wszystko i wszystkich zniszczą nawet największe uczucie. Fot. Thinkstock Zbyt duża swoboda Pokazywanie się facetowi w papilotach, siusianie przy nim, regulowanie brwi oraz wszystkie czynności, które mają raczej intymny charakter, nie powinny mieć świadków. Żadnych. Nie sugeruj się infantylnym myśleniem, że jesteście jednością, niczego nie musicie przed sobą ukrywać, że to ludzkie sprawy itd. Facet ma Cię widzieć piękną i zadbaną, ale nie powinien wiedzieć, jak dużo zachodu to wymaga. Każdy musi oddawać mocz, ale zobaczenie czegoś podobnego na własne oczy zabija romantyzm… Szalejesz za swoim facetem, ale spróbuj go sobie wyobrazić siedzącego na sedesie. Dalej jest taki ponętny? Na pewno nie, więc już wiesz, co sobie pomyśli, kiedy Ty będziesz to przy nim robić. Facet nie ma wstępu do takiej sfery Twojego życia. Fot. Thinkstock Brak dbałości o romantyzm w związku Problem z tym mają zwłaszcza osoby z długim stażem. Są ze sobą tak długo, że bardziej czują się jak para przyjaciół niż dwoje szalejących za sobą z miłości ludzi. Problemy dnia codziennego, niepewność o przyszłość, rutyna oraz przyzwyczajenie robią swoje. W takim przypadku nie ma lepszego rozwiązania niż zadbanie o stworzenie romantycznych sytuacji. Nie musi to być nic wymyślnego, ale wyjście do restauracji raz na jakiś czas czy wspólny wyjazd pozwolą na odświeżenie uczucia. Fot. Thinkstock Strzelanie focha Strzelanie focha jest po prostu dziecinne i mężczyzna, widząc takie zachowanie, dojdzie do wniosku, że jesteś bardzo niedojrzała. Dorośli ludzie z reguły rozwiązują konflikty za pomocą rozmowy. Tego się trzymaj. Zrobisz na nim większe wrażenie, jeżeli przyjmiesz problem `na klatę`, będziesz unikać gwałtownych emocji i zachowasz chłodny, wyważony ton. Fot. Thinkstock Brak dbałości o wygląd fizyczny Nieważne, jak długo jesteście ze sobą: 2 miesiące czy 6 lat - Ty musisz dbać o siebie tak samo. Nie ma nic gorszego niż pokazywanie się facetowi w porozciąganych dresach, przetłuszczonych włosach czy zaniedbanych paznokciach. Nagłe przeistoczenie pięknego łabędzia w brzydkie kaczątko będzie dla niego szokiem, chociaż nic Ci nie powie wprost. Nie łudź się, że czasami zdarza Ci się takie zaniedbanie i nic się nie dzieje. Być może on jest już w trakcie poszukiwania kogoś innego… Fot. Thinkstock Marudzenie i pretensje Faceci zapytani przez nas, czego najbardziej nie lubią w zachowaniu kobiet, odrzekli, że marudzenia. Takie zachowanie jest bardzo męczące i powoduje, że oni mają nas dość. Słysząc dobrze znaną tyradę narzekań oraz pretensji, myślą tylko, jak tu najszybciej uciec… Mężczyźni lubią towarzystwo kobiet, które są pogodne i wesołe. Fot. Thinkstock Próba zamiany faceta w inną osobę Jeżeli myślisz, że on zmieni się pod wpływem związku z Tobą, to zwyczajnie jesteś naiwna. Faceta można nauczyć niektórych rzeczy, jak np. dbanie o porządek, ale nie łudź się, że zmienisz jego przyzwyczajenia, charakter i osobowość. Po pierwsze on będzie czuł się z tym okropnie, po drugie jest to po prostu niemożliwe. Musisz zaakceptować go takim, jaki jest. W innym wypadku on odejdzie, bo będzie wykończony Twoim zachowaniem. Zobacz także: 7 łóżkowych pozycji, które pomogą Ci się zakochać! Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Jeśli jesteście pozbawieni karcenia, którego uczestnikami stali się wszyscy, nie jesteście synami, ale dziećmi nieprawymi." [Hbr 12, 7-8] "Kto gardzi karceniem, jest w biedzie i hańbie, godzien czci, kto strzeże upomnień."
Zasadnicza różnica! Chwalenie jest niekonkretne, a docenia się za coś. Chwalenie wzbudza podejrzliwość i może nie przynosić korzyści, za to docenianie buduje poczucie wartości i informuje, co zostało wykonane dobrze. Nie mówimy więc: „Jesteś super”, ale np: „Myślę, że jesteś dobry w ortografii, twoje wypracowanie prawie nie ma błędów”. Samo – „Jesteś super”, wzbudza pytania: Co to znaczy super? Czy, aby na pewno jestem dobry, a może chwalą mnie na wyrost? Jeśli wiem, dlaczego jestem wart docenienia, mogę na tym budować następne sukcesy, daje mi to pewność siebie gwarancję, że w czymś jestem dobry i mogę sobie zaufać. Temat doceniania i chwalenia przyszedł mi do głowy z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że ciągle jest mało obecny w szkole. A po drugie jak bumerang pojawiają się artykuły o szkodliwości chwalenia młodych ludzi. W ostatnim numerze pisma Focus (6/189) w artykule Andrzeja Federowicza pt.: Azjatyckie tygrysy kontra zachodnie mięczaki, czytamy: „Przesadne zadowolenie z siebie może zabić największy talent” . Dalej przytaczane są badanie mające świadczyć o tym, że osoby chwalone i doceniane nie podejmują wyzwań. Claudia Muller przeprowadziła eksperyment, w którym wszystkim dzieciom powiedziano, że poradziły sobie z zadaniem wspaniale, ale tylko połowa dzieci została pochwalona za wysoką inteligencję, reszta usłyszała, że „solidnie się napracowały”. W następnym sprawdzianie, w którym uczniowie mogli sami wybrać zadania w zależności od ich trudności, pierwsza połowa uczniów decydowała się na zadania łatwiejsze. Pozostali nie bali się ryzyka. Dla mnie jest to nie do uwierzenia. Może przyczyna leży właśnie w chwaleniu, a nie – docenianiu? Nie wiem, ale martwią mnie wnioski, które pochopnie można wyciągnąć z tak przedstawionych badań. Czytamy w artykule: „Okazało się, że ci, którzy mocno wierzyli w swoje możliwości, wcale nie osiągali później lepszych wyników” Na koniec artykułu polecana jest książka Amy Chua, w której matka dwóch córek propaguje twardy „wychów” dzieci. Może (na pewno tak) nie jestem naukowcem przeprowadzającym BADANIA. Kieruję się tylko długoletnim doświadczeniem pracy nauczycielskiej. A z niego wynika, że kwiat niepodlewany więdnie, zaś dziecko niedoceniane traci! Rozmawiałam dziś ze studentką, która zwierzyła i się z historii poniżeń jakie przeszła w szkole. Nagany za literę b pisaną odwrotnie, za brzydki charakter leworęcznego pisma, za kiepskie rysunki, za brak sukcesów w matematyce itd. Teraz kończy studia, używa komputera. Nie ma znaczenia, czy bazgrze i jak pisze b, zapisała się na kurs rysunku i okazuje się, że idzie jej nieźle. Ale niestety nie wierzy w siebie, nie wierzy, że jej się coś uda, chciałby, aby ktoś jej powiedział co ma w życiu robić, boi się pracy i nowych wyzwań. A może to odosobniony przypadek?
Zakochanie, pożądanie i grzech. Jaka jest różnica między tym, że ktoś się komuś podoba, a tym, że kogoś się pożąda? Przecież u źródeł każdego małżeństwa leży zakochanie i pożądanie. "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5, 28).

Strona 1 z 1 [ Posty: 14 ] Czy dieta na masę jest grzechem? Autor Wiadomość Dołączył(a): Wt wrz 08, 2020 19:04Posty: 1 Czy dieta na masę jest grzechem? spożywanie dużej ilości jedzenia podczas budowania masy mięśniowej jest grzechem?Ponieważ jak wiadomo żeby rosnąć trzeba dużo, zdrowo jeść i w zależności od organizmu niektórzy potrzebują spożywać więcej a niektórzy mniej. W moim przypadku więcej ok. 3700kcal a to nie jest mało. Proszę o rzeczową odpowiedź, jest to dla mnie bardzo ważne. Pozdrawiam i z góry dziękuję. Wt wrz 08, 2020 19:18 inga_hp Dołączył(a): Śr lip 10, 2019 11:46Posty: 231 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? Elvar napisał(a): spożywanie dużej ilości jedzenia podczas budowania masy mięśniowej jest grzechem?Ponieważ jak wiadomo żeby rosnąć trzeba dużo, zdrowo jeść i w zależności od organizmu niektórzy potrzebują spożywać więcej a niektórzy mniej. W moim przypadku więcej ok. 3700kcal a to nie jest mało. Proszę o rzeczową odpowiedź, jest to dla mnie bardzo ważne. Pozdrawiam i z góry spowiednika Wt wrz 08, 2020 19:27 heroic2 Dołączył(a): Pn wrz 21, 2020 9:37Posty: 1 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? Nie jest grzechem. Poza tym w rozumowaniu to nic nie można robić bo wszystko jest grzechem. Źle pomyślisz to grzech itp Pn wrz 21, 2020 9:39 Anonim (konto usunięte) Re: Czy dieta na masę jest grzechem? heroic2 napisał(a):Nie jest tym w rozumowaniu to nic nie można robić bo wszystko jest jakim rozumowaniu? Cytuj:Źle pomyślisz to grzech itpNo taka już jest etyka chrześcijańska, że przypisuje niektórym myślom status grzechu. Wyraźnie o tym mowa w Kazaniu na Górze. Nie rozumiem, co tutaj takiego do diety – grzechem jest popadanie w zniewolenie jedzeniem. Nie ma żadnej określonej w kaloriach granicy, powyżej której zaczyna się obżarstwo. Istotą grzechu jest Twój stosunek do jedzenia – jeśli jesz w sposób, który Ci szkodzi, albo w sposób kompulsywny – wówczas masz problem. Pn wrz 21, 2020 9:57 kostekkostek Dołączył(a): Pt paź 09, 2020 10:32Posty: 5 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? ważne byś nie przesadzał z jedzieniem jedż tyle ile potrzebujesz dla orgazniu _________________ Pt paź 09, 2020 20:21 Swołocz Dołączył(a): N wrz 10, 2017 20:32Posty: 757 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? zefciu napisał(a):Wyraźnie o tym mowa w Kazaniu na którym miejscu? "Błogosławieni czystego serca"? So paź 10, 2020 7:37 ga1robe Dołączył(a): So wrz 05, 2015 19:48Posty: 371 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? Swołocz napisał(a):zefciu napisał(a):Wyraźnie o tym mowa w Kazaniu na którym miejscu? "Błogosławieni czystego serca"?Pewnie chodzi o ten fragment:Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. (Łk 6,25) N paź 11, 2020 14:32 Swołocz Dołączył(a): N wrz 10, 2017 20:32Posty: 757 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? @ga1robe, chyba śmiejesz się, to znaczy drwisz, ale ja pytam zefcia serio, gdyż nie jestem pewien, czy Jezus mówiąc w tym kazaniu o "czystym sercu" miał rzeczywiście na myśli "czystość" i "czyste myśli" we współczesnym rozumieniu katolickim. N paź 11, 2020 15:12 ŁysyKsiądz Dołączył(a): Pn sty 08, 2018 11:33Posty: 3 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? Myślę, że jeśli ma to byc rodzaj diety to zdecydowanie nie bedzie to grzech! i tak osoba, która ma nietolerancje glutenu idzie na diete bezglutenowa, tak samo osoba, która chce zbudowac mase miesniowa idzie na diete wysokokaloryczna! Wt lis 10, 2020 21:17 Anonim (konto usunięte) Re: Czy dieta na masę jest grzechem? Swołocz napisał(a):W którym miejscu?W tym:Cytuj:Słyszeliście, iż rzeczono jest starym: Nie będziesz zabijał, a ktoby zabił, będzie winien sądu. A Ja wam powiadam, iż każdy, który się gniewa na brata swego, będzie winien sądu. A ktoby rzekł bratu swemu: Raka, będzie winien rady. A ktoby rzekł: Głupcze, będzie winien ognia piekielnego. Cytuj:Słyszeliście, iż powiedziano starym: Nie będziesz cudzołożył. A Ja powiadam wam, iż wszelki, który patrzy na niewiastę, aby jéj pożądał, już ją zcudzołożył w sercu wyraźnie widzimy, że Chrystus „przesuwa” niejako istotę grzechu z samego czynu na nastawienie. To gniew i pożądliwość są istotą grzechów, o ktorych mówi dekalog, a nie sam czyn zabójstwa i napisał(a):czy Jezus mówiąc w tym kazaniu o "czystym sercu" miał rzeczywiście na myśli "czystość" i "czyste myśli" we współczesnym rozumieniu pewnością to, co „współczesne rozumienie katolickie” uważa za „czystość” nie dorasta do pięt czystości, jaką dysponował Chrystus. I do kolan tej, jaką osiągnęli święci. Śr lis 11, 2020 8:26 IrciaLilith Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10Posty: 4921 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? Swołocz napisał(a):@ga1robe, chyba śmiejesz się, to znaczy drwisz, ale ja pytam zefcia serio, gdyż nie jestem pewien, czy Jezus mówiąc w tym kazaniu o "czystym sercu" miał rzeczywiście na myśli "czystość" i "czyste myśli" we współczesnym rozumieniu zdaniem istotna jest czystość intencji, istotne są także ktoś robi masę bo chce kogoś skrzywdzić, całokształt działania w tym kierunku jest czymś samo gdy tego typu działaniem ewidentnie szkodzi sobie lub innym. Z tym, że dla mnie gdy nie ma poszkodowanego to nie ma zła, a to czy ktoś jest czy nie jest poszkodowany to kwestia obiektywnych pomiarów, lub gdy nie jest to możliwe subiektywna ocena samej osoby która czuje się poszkodowana. I wiem, że rodzi to pole do nadużyć szczególnie gdy kogoś krzywdzi np czyjś uważam, że gdy kulturystyczne zapędy wnuka sprawiają, że psychicznie cierpi np babcia powstaje dylemat moralny gdzie uzyskanie win-win jest bardzo trudne. Kluczem jest tu świadomość krzywdzenia, skala owej krzywdy oraz koszty rezygnacji z danego zaskakująco ciekawy temat do intencji jest bardzo podkreślana w niektórych systemach daleko wschodnich, gdzie np niezrealizowane pragnienie zabójstwa ma dodawać tzw złą karmę, a zabójstwo jeśli nie wynikało z chęci pozbawienia kogoś życia na np z ratowania kogoś ew minimalną ilość...Idąc tym tokiem rozumowania wszystko zależałoby od intecji, czyli najgłębszego celu jaki ktoś chce osiągnąć. I kolejny raz dochodzę do problematyki niewiedzy, bo przecież można chcieć dobrze a z niewiedzy, ignorancji czy specyficznej oceny danych konkretnie krzywdzić siebie i/lub raz dziękuję za ten wątek, kolejny puzelek wskoczył na swoje miejsce... _________________'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni... Cz lis 19, 2020 14:07 TraderWierzący Dołączył(a): N gru 13, 2020 23:37Posty: 1 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? Dieta na masę w celu budowania masy mięśniowej moim zdaniem nie jest grzechem ponieważ prowadzi do wyższego celu i samo obżarstwo bez celu, czyli łakomstwo, obżarstwo czy też nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to jeden z grzechów jest tutaj cel działania. _________________Wierzący Trader z rynku Forex N gru 13, 2020 23:40 inga_hp Dołączył(a): Śr lip 10, 2019 11:46Posty: 231 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? TraderWierzący napisał(a):Dieta na masę w celu budowania masy mięśniowej moim zdaniem nie jest grzechem ponieważ prowadzi do wyższego celu i samo obżarstwo bez celu, czyli łakomstwo, obżarstwo czy też nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to jeden z grzechów jest tutaj cel czemu akurat chęć bycia "masywnym" dla swojego widzimidie stanowi wyzszy cel? Pn gru 14, 2020 6:21 IrciaLilith Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10Posty: 4921 Re: Czy dieta na masę jest grzechem? TraderWierzący- chyba znaczenie ma właśnie ten wyższy cel, bo czy tym wyższym celem jest samo uzyskanie takiej a nie innej sylwetki czy raczej taka a taka sylwetka jest środkiem do wyższego celu? Moim zdaniem to nadal środek i kluczem jest to co serio jest celem. Inna sprawa gdy chodzi o zdrowie, o realizację marzeń gdy to nikomu nie szkodzi a inna gdy chodzi o demonstrowanie że jest się lepszym czy wręcz o krzywdzenie innych. _________________'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni... Wt gru 15, 2020 17:36 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Strona 1 z 1 [ Posty: 14 ]

Եλощըстև й апоцቹςըΝ ቇтիщቺ
ፁгաጆըвсюβէ բиςощеЕжиж ишибамοሄዕм ανኤթ
Οգθз уφеքеጉиկէ γаЖαηεቄεቦዉна летաвէшፄμ ωнишяቭ
Ем ծዕтቩпուζθ εбխνеፋекЕсιмо χοнтաጆዟ ашυσωпуμጏ
Цасрሲβէց οгИло իձοкэтрθፄ
Praca to nie kara. Nie bez powodu, jak podkreślił papież Polak, Kościół jest przekonany, że praca stanowi podstawowy „wymiar bytowania” człowieka na ziemi. Choć pierwsze źródło tego przeświadczenia znajduje się na kartach Biblii, to umacnia je cały dorobek różnorodnych nauk poświęconych człowiekowi.
Upadek, śmierć, utrata, stracona szansa, rezygnacja… Różne terminy nasuwają się nam na myśl, kiedy rozważamy to zagadnienie: czym jest grzech? Dobrze jest je przemyśleć, ponieważ w Ewangelii według św. Jana czytamy, że jednym z zadań Ducha Świętego jest przekonanie świata o obecności grzechu. Wynika z tego, że grzech jest rzeczywistością ukrytą, która mimo swoich śmiercionośnych skutków, może zostać przeoczona lub uznana za nieistotną. Nie dopuśćmy do tego! Chociaż to dziwnie brzmi, świadomość własnej grzeszności jest wielką łaską. W jaki sposób? Świadomość ta nie pozwala zamieść naszego „duchowego pęknięcia” pod dywan, co spowodowałoby „rozdarcie” życia, które nie wiadomo jak „zszyć” czy naprawić. Jeśli oddaliliśmy się od Boga, powoduje to konkretne skutki. Nie byłoby więc miłe odczuwać ciągłe napięcie i nie wiedzieć, skąd się ono bierze. Katechizm Kościoła katolickiego mówi, że grzech jest „wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr”. To wytłumaczenie jest bardzo precyzyjne, ale nie trafia w sedno problemu. Brakuje w nim jednej, bardzo ważnej rzeczy. Bóg jest kimś, o kim nie powiemy, że na pewno „oddałby za nas życie”, lecz Tym, kto już to dawno zrobił. On, Wszechmogący Stwórca, znalazł najsubtelniejszy z możliwych sposobów, by pokazać, że jest zakochany w człowieku po uszy. On dokonał serii cudów i precyzyjnie zaplanował historię zbawienia, by uratować nas od duchowej zagłady. Wydaje się, że zrozumienie kim jest Bóg, to punkt wyjścia do tematu grzechu. Bez uczciwego rozważenia, co zrobił dla mnie Bóg, dalsze rozważania o grzechu nie mają sensu. Nie ujmując rzeczywistości naszej winy w kontekście relacji z kimś, kto jest „wpatrzony w nas jak w obrazek”, katechizmowe rozmyślania prowadzą tylko do rozumowego rozważenia przykazań. Co gorsza, w takiej sytuacji nie są one nawet prawidłowo odczytywane. Kiedy grzech nie jest analizowany w kontekście Osoby Boga, przykazania są automatycznie traktowane jako ograniczenie wolności człowieka. Dopiero, gdy uwierzymy w prawdę, że jesteśmy oczkiem w głowie Wszechmogącego, zaczynamy odkrywać, że przykazania są pomocą. One ułatwiają prawidłowe nakreślenie środowiska duchowego rozwoju i prowadzą do odkrycia tego, że grzech jest największą tragedią człowieka, ponieważ oddala go od kochającego Boga. Dla zobrazowania, jak bardzo ważne jest odczytywanie grzechu w kontekście miłości Boga, przypatrzmy się przypowieści o nielitościwym dłużniku. Zobaczmy, jak można ją dwojako odczytać. Gdy nie wchodzimy w uczucia bohaterów, widzimy króla, który rozlicza się ze swoimi dłużnikami, oraz jednego z nieszczęśników, o którym wiemy, że ma do oddania sumę przekraczającą jego możliwości finansowe. Kiedy dowiadujemy się o tym, że mimo beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znajdował, z powodu dobroci króla jego dług zostaje mu darowany, odczuwamy, że miał wyjątkowe szczęście. Z kolei gdy czytamy o jego reakcji na prośbę dłużnika (czyli dłużnika zapożyczonego u pierwszego dłużnika), to myślimy, że zaistniałe wydarzenie nie jest aż takie złe. Co najwyżej stwierdzimy, że wypadałoby postąpić inaczej… Ograniczamy to do kwestii kultury i dobrego smaku. Na pewno nie ocenimy człowieka chcącego odebrać swoją własność jako kogoś złego. Nie ważne, że sam przed chwilą otrzymał ogromny prezent… Mówimy: co było, minęło, a teraz trzeba dalej prowadzić swoje interesy. Zupełnie inaczej spojrzymy na surowe potraktowanie tego drugiego dłużnika, gdy ocenimy jego dług z perspektywy fortuny, która została przebaczona temu pierwszemu. Zestawienie obu finansowych zobowiązań powoduje o wiele większy zgrzyt. Natomiast już zupełnie odmiennie odczytamy potraktowanie drugiego wierzyciela, jeśli postaramy się poczuć, jak musiał postrzegać brak litości swojego dłużnika (tego pierwszego) król. Na pewno poczuł się zraniony. On nadwyrężył swój autorytet i stracił mnóstwo pieniędzy dla kogoś, kto nie potrafi przebaczyć komuś drobnej sumy! Warto popatrzeć na kwestię grzechu właśnie od tej strony. Bóg nie tylko bardzo się napracował, aby uchronić naszą wolność. On uczynił znacznie więcej. Oddał swojego Syna, by nas uwolnić od grzechu. Dlatego, jeśli kolejny raz się zdecydujemy na grzech, to pokażemy, że nie zależy nam na Bogu. To jest właśnie sedno problemu! To wypowiedzenie miłości komuś, kto „staje na boskiej głowie”, by szukać sposobów i metod, aby nie naruszając naszej wolności, ustrzec nas od zła. Jak, wiedząc to wszystko, możemy odkładać nawrócenie? Gdy rozważamy kwestię grzechu, trzeba zapytać, skąd on się bierze? Święty Augustyn trafnie zauważa, że „grzech jest miłością siebie posuniętą aż do pogardy Boga”. Te słowa dają wiele do myślenia. Odwołują się do przykazania miłości Boga i bliźniego. Jeśli tę mądrość zestawimy z powyższymi przykazaniami, to od razu zauważymy, że osoba, która grzeszy, czyta je od tyłu. Tam miłość własnej osoby jest na końcu, a nie na początku formacyjnego procesu. Najpierw powinniśmy kochać Boga wszystkimi możliwymi sposobami, a potem bliźniego na wzór miłości, jaką mamy względem samych siebie. Okazuje się więc, że grzech jest odwróceniem porządku i postawieniem na szczycie siebie zamiast Pana Boga. W takiej sytuacji nie ma mowy o tym, byśmy zrealizowali podstawowe zadanie, jakie mamy do wypełnienia na ziemi – chwalenie Pana Boga. Grzech jest zatem sprzeniewierzeniem się temu, po co istniejemy. To z kolei pociąga za sobą kolejne konsekwencje. Jeśli jesteśmy zaślepieni grzechem i twierdzimy, że zamiast rozwijać naszą miłość do Boga, lepiej zainteresować się sobą, wybieramy niewłaściwy kierunek rozwoju. Używając obrazu, można by było powiedzieć, że to tak, jakby widelec chciał zasiąść do stołu na posiłek. Gdyby ktoś ożywił widelec, a ten nie zaakceptowałby tego, że jego miejsce jest w rękach człowieka, który z niego dobrze skorzysta i zje dzięki niemu obiad, pewnie chciałby usiąść na krześle, by zaczekać, aż ktoś poda do stołu. A przecież, po pierwsze, krzesło by było dla niego za duże, po drugie, widelec nie ma żołądka i ust, więc i tak nie skosztowałby żadnej z potraw. Podobnie jest z człowiekiem. Nawet gdyby ktoś miał boskie aspiracje, nie jest w stanie ich poprawnie zrealizować, ponieważ nie jest Wszechmogący. Co prawda zrobiłby wiele w zakresie swoich dążeń, ale i tak nie potrafiłby uczynić wszystkich rzeczy, które robi Bóg… No dobrze, ale może paść pytanie: „Skoro ja nie chcę być Bogiem, tylko chcę sobie spokojnie pożyć, według własnego planu – co jest w tym złego?”. Odpowiedź brzmi: nasze prawdziwe szczęście jest ukryte w Bogu. Obojętnie, czy się z tym zgadzamy, czy nie, On nas stworzył i prawdziwy pokój otrzymamy tylko w Nim, a nie poprzez chodzenie własnymi ścieżkami. „Grzech” to termin ściśle związany z Bogiem. Jeśli nie uznajemy Stwórcy za Tego, komu należy się cześć i chwała, możemy to słowo wyrzucić do „filozoficznego śmietnika”. Bez wiary w kochającego nas Boga, który ma najlepszy pomysł na szczęście, grzech będzie terminem bez pokrycia. Gdy już mniej więcej wiemy, czym jest grzech, trzeba przejść do głównego podziału grzechów. Katechizm Kościoła katolickiego mówi nam o grzechu śmiertelnym i powszednim. To rozróżnienie ukazuje najważniejszą rzeczywistość między Bogiem a człowiekiem. Jest nią więź miłości. To dzięki niej możliwa jest głębia duchowa człowieka. Dlatego warto wiedzieć, jak grzechy wpływają na to, co się dzieje między nami a Stwórcą. Grzech śmiertelny odwraca nas od Boga. Powoduje, że coś przesłania nam Tego, kogo powinniśmy kochać. Grzech powszechni natomiast nadszarpuje tę więź, chociaż całkowicie jej nie zrywa… Fragment książki pt. „Spowiedź. To naprawdę pomaga!” (Wydawnictwo SALWATOR) Książkę znajdziesz TUTAJ Autorstwa ks. Piotra Śliżewskiego Redaktora portalów: , , Kanał YouTube ks. Piotra Na następny dzień poszedłem do komunii bo zawsze myślałem, że takie bliskości "z umiarem" są grzechem ale lekkim. Ale w sumie wolę się upewnić i poznać granicę gdzie się kończy grzech lekki a zaczyna ciężki w zbliżeniach między zakochanymi. Zawsze myślałem, że różnego rodzaju długie pocałunki czy dotyk są grzechem Jaka jest różnica między tym, że ktoś się komuś podoba, a tym, że kogoś się pożąda? Przecież u źródeł każdego małżeństwa leży zakochanie i pożądanie. "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5, 28). Czy te znane słowa Jezusa oznaczają, że tylko mężczyźni pożądają kobiet? Z pewnością nie. Pożądają obie płci. Ale co to znaczy "pożądać"? I tu się pojawia terminologiczny kłopot, ponieważ dawniej "pożądać" oznaczało po prostu "pragnąć", "chcieć dobra". Wolę człowieka nazywano pożądaniem naturalnym. Dzisiaj pożądanie kojarzy się niemal wyłącznie ze sferą seksualną. Niesłusznie. Pożądanie to po prostu pragnienie. Greckie słowo "epithymia" pojawia się w Nowym Testamencie zarówno wtedy gdy mowa o żądzy jak i wtedy, by określić dobre pragnienia. Dlatego patrzenie "pożądliwe" bardziej należy wiązać z pożądliwością, czyli naturalnym ludzkim pożądaniem, które przekroczyło wyznaczone mu granice. Trochę to skomplikowane, ale "pożądać" można na skutek pożądliwości lub pożądania. Co więc robi Jezus, kiedy zakazuje pożądliwego spojrzenia? Przede wszystkim, chroni kobiety przed ich "odczłowieczaniem". Musimy wziąć pod uwagę, że w czasach Jezusa status kobiety był inny niż teraz. Generalnie mężczyźni rozdawali karty, kobiety tylko nimi grały. Już w księdze Rodzaju czytamy, że Abram, aby ratować własną skórę, "przehandlował" swoją żonę Saraj faraonowi, twierdząc, że to jego…siostra. (Por. Rdz 12, 9-20). Ślady tego podejścia widzimy też w Dekalogu. Dziewiąte przykazanie zabrania pożądać żony bliźniego, która, według wersji z księgi Wyjścia, była "własnością" męża, obok domu, niewolników, wołów i innych rzeczy (Por. Wj 20, 17). To nie kobieta decydowała, którego mężczyznę pojmie za męża, lecz najczęściej ojciec rozporządzał swoją córką i "sprzedawał" ją wybranemu przez niego zięciowi. Ta praktyka trwała w różnych odmianach także w chrześcijaństwie i zachodnich społeczeństwach. I to przez długie wieki. Zabraniając pożądliwego pragnienia kobiety przez mężczyznę Jezus potwierdza, że nie jest ona kimś, kogo można traktować jak "rzecz" do wykorzystania. Z kontekstu wynika, że ma na myśli głównie zamężne kobiety, choć niekoniecznie. Po drugie, zakazuje pożądliwego spojrzenia na drugiego człowieka, ponieważ jest ono początkiem grzechu. W Starym Testamencie tylko za udowodnione cudzołóstwo karano śmiercią. Sama pożądliwość nie była karana. Dopóki mężczyzna nie poszedł z zamężną kobietą do łóżka, nie było jeszcze problemu. Prawo nie zostało naruszone. Chrystus stawia poprzeczkę wyżej niż Mojżesz. Jest bardziej wymagający w tym względzie. W ten sposób wypełnia Prawo. Co to znaczy? W tekście pojawia się greckie słowo "plerosai", które oprócz "wypełnienia czegoś", np. obowiązku, oznacza też "nadanie pełni", "napełnienie". Św. Augustyn napisał, że "Jezus doskonale wypełnił Prawo, którego przestrzeganie nam sprawia takie trudności". Równocześnie Chrystus jako nowy Mojżesz nadał Prawu głębsze znaczenie. W pewnym sensie je rozszerzył, ponieważ dotąd było ono tylko etapem objawienia Boga człowiekowi. Wiemy, że chrześcijanie nie muszą zachowywać wszystkich przepisów Prawa Mojżeszowego, chociaż pochodzi ono od Boga. To apostołowie, a później ich następcy, w oparciu o autorytet Jezusa zdecydowali, że droga chrześcijan jest inna. Prostsza, ale bez pomocy Bożej, niemożliwa do przejścia. Na czym ona polega? W dzisiejszej Ewangelii Chrystus przestrzega przed zbyt małą sprawiedliwością uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Twierdzi, że warunkiem wejścia do królestwa jest większa sprawiedliwość, która nie zatrzymuje się tylko na przepisach, lecz wnika w serce. Ta sprawiedliwość opiera się na takim spojrzeniu na świat i człowieka, które nie oddziela tego, co zewnętrzne od tego, co wewnętrzne. Faryzeusze dbali bardziej o zewnętrzną stronę misy i kubka, o ludzką opinię, o zewnętrzny wygląd. Mniej przejmowali się ich intencjami i motywami. Jezus mówi do każdego ucznia: "Nie patrz na sprawy zewnętrznie, czyli tylko na to, co widać. Nie skupiaj się jedynie na skutkach, bo niewiele w twoim życiu ulegnie zmianie". Słowa Chrystusa objawiają istotną prawdę o człowieku. Nie widzimy tak naprawdę "głębi" dobrych czynów ani naszych grzechów. Nie potrafimy rozwikłać całego naszego wewnętrznego poplątania. Łatwo ulegamy złudzeniom w lokalizowaniu źródła naszych problemów. W efekcie nie potrafimy też sami znaleźć odpowiedniego lekarstwa, chociaż uporczywie próbujemy. By pokazać, o co chodzi z większą sprawiedliwością, Chrystus "rozszerza" obowiązywalność dwóch przykazań dotyczących zabójstwa i cudzołóstwa. Według Niego, te przykazania nie są złamane dopiero wtedy, gdy wykroczenia dochodzą do skutku. Aby zaistniał grzech, wystarczy wewnętrzne pragnienie i decyzja. Zupełnie inaczej niż w orzecznictwie sądowym. Żaden sędzia nie skazałby oskarżonego za to, że chciał zabić człowieka, ale tego nie zrobił. Dla sądu motyw jest nieistotny, jeśli nie doszło do przestępstwa. Jezus pokazuje, że złu można zapobiec już u jego zarania, gdy człowiek zacznie dostrzegać swoje chore pragnienia i je odrzucać. Prawo zewnętrzne, instytucje państwowe i różne struktury często mogą tylko ograniczyć zło i złagodzić jego skutki, ale to za mało. Jezus przykłada siekierę do korzenia. Zwraca uwagę, że nie zmniejszy się na świecie ilości zabójstw, nierządu i zdrad, jeśli człowiek nie podda się duchowemu oczyszczeniu, jeśli nie będzie czuwał nad swoimi pragnieniami i myślami. Naiwnością jest pokładanie nadmiernej ufności w tym, co zewnętrzne. Ograniczenie skutków zła to pierwszy krok, a czasem, niestety, ostatni, ponieważ wszelkie zło i dobro bierze początek z naszego wnętrza. Prawo stanowione, struktury i instytucje państwowe nie mają tam dostępu. I dlatego do zmiany świata nie wystarczy prawo, które bazuje na delikcie i dowodach rzeczowych. Powróćmy do pogłębionej wykładni szóstego przykazania, którą zapisał św. Mateusz. Możemy się zapytać, jaka jest różnica między tym, że ktoś się komuś podoba, a tym, że kogoś się pożąda? Przecież u źródeł każdego małżeństwa leży zakochanie, współmałżonkowie nawzajem wpadają sobie w oko, przynajmniej z początku dotyczy to jednej ze stron. Co więcej, trudno wyobrazić sobie małżeństwo bez pożądania seksualnego. To św. Augustyn uważał, że nawet jeśli małżonkowie współżyją, to ulegają pożądliwości i zaciągają grzech lekki. Kościół nie uznał tego za obowiązującą naukę. To nie w samym patrzeniu tkwi problem ani nawet w pożądaniu seksualnym. W tekście greckim pojawia się wyrażenie "pros to episthymesai" - " w kierunku pożądliwości", "w stronę pożądliwości". Należałoby więc wyrazić to zdanie w ten sposób. "Każdy kto patrzy na kobietę tak, aby jej pożądać, już dopuścił się z nią cudzołóstwa". Jezus mówi o spojrzeniu, które zarażone zostało pożądliwością. Jeśli tak, to istnieje również spojrzenie na kobietę (lub mężczyznę), które nie pragnie jej lub jego pożądliwie. Dzięki temu, że widzimy fizycznie, unikamy potknięcia, zderzenia czy w ogóle zranienia ciała. Ale równocześnie dzięki widzeniu możemy upaść duchowo. Tutaj szczególnie doświadczamy, jak ciało połączone jest z duchem. Spojrzenie może, ale nie musi prowadzić do grzechu. Patrzymy codziennie na setki rzeczy, na różne osoby, ale ich nie pożądamy. Nasze spojrzenie może jednak stać się narzędziem innej siły, która nim kieruje i wiedzie na manowce. Chrystus mówi o czystości serca, a nie tylko o zewnętrznej czystości ciała. Na tej drugiej skupia się głównie legalizm i faryzeizm. Chodzi raczej o różnicę między czystą miłością a nieczystością. Czysta miłość, której początkiem bywa zakochanie, traktuje drugiego człowieka z szacunkiem, pragnie dla niego dobra, poświęca się dla niego, nawet jeśli nie jest to przyjemne. Nieczystość wydobywa się gdzieś z otchłani naszych ciemności i zarażona pożądliwością, paraliżuje nasze spojrzenie. Takie złe pragnienie jest karykaturą panowania Boga nad człowiekiem. Wykrzywia też obraz drugiego człowieka w naszych oczach. Pożądliwe spojrzenie traktuje drugiego człowieka jak przedmiot użycia, patrzy na niego z góry, nie widzi w nim osoby równej w godności, lecz kogoś, kto nadaje się do osiągnięcia egoistycznych celów. Człowiek ulegający pożądliwości nie ma zamiaru budować trwałej relacji. Do spełnienia pożądliwości wystarczy ktoś obcy i przypadkowy. Przy tym nieczystość ucieka się często do manipulacji i podporządkowania, nie tylko seksualnego. Podstawowym motorem działania jest tutaj szybka przyjemność i zysk. Prawdziwa miłość rozwija się powoli, jest wytrwałością, stopniowym osiąganiem celu, a nade wszystko relacją. Nieczystość chce wszystko osiągnąć natychmiast, ale na krótko. Pożądliwość musi zmieniać swoje "ofiary", bo szybko się nimi nuży. Nieprzypadkowo średniowieczni myślicieli nazwali pożądliwość "podpałką do grzechu" - "fomes peccati". Nagle się zapala, ale też błyskawicznie znika po zaspokojeniu. Szuka jednak kolejnej okazji, bo pożądliwość jest nienasycalna. Albo pozostaje w uśpieniu, albo trzeba ją ciągle karmić. Miłość prawdziwa jest ogniem, który płonie ciągle, choć z różną intensywnością. I czerpie nie tylko z tego, co widać i czuć w zmysłach. Najwięcej paliwa czerpie z tego, czego nie widać. Zakochany nie widzi więc tylko ciała, choć z początku nie potrafi jeszcze wyrazić, czym jest to "więcej". Potrzebuje czasu, aby poznać osobę. Pożądliwość nie jest tym zainteresowana, bo jej chodzi tylko o ciało. Nie chodzi tylko o samą czynność, bo samookaleczanie nie tylko do tego się sprowadza. Jest to forma karania się albo też forma udawadniania sobie, że się panuje nad swoim życiem. Jest to forma fałszywej dumy - pierwszego grzechu świata. Samookaleczanie często towarzyszy jakimś formom nękania diabelskiego. Nie można ulegać takim Autor Wiadomość Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Kiedy myśli są grzechem? Kochani, bardzo proszę Was o pomoc. To dla mnie ogromnie ważne. Jutro przystąpię do spowiedzi i bardzo mi zależy, żeby przyjąć Komunię, za moją babcię, na jej pogrzebie. Mam kilka wątpliwości, właściwie nie wiem od czego zacząć, ale mam nadzieję, że ktoś mi coś tu czy mogę na spowiedzi powiedzieć, że miałam grzeszne myśli, w sytuacji, kiedy była to myśli, gdyby był to czyn, to być może byłaby to profanacja. Chodzi o to, że taką myśl sobie pomyślałam, zaraz odrzuciłam, bo mi się nie podobała. Sama nie wiem, czy to może być grzech, bo ja nie miałam upodobania w takich myślach, ale jednak wolę dla spokoju powiedzieć, tylko czy mogę powiedzieć, że miałam grzeszne myśli? czy jakoś inaczej?- I jeszcze chciałam się poradzić, bo ja sama nie wiem, kiedy jakaś myśl jest grzechem (nie mam jak się zapytać teraz księdza na spowiedzi). Czy jest tak, że jak nam sama myśl wpadnie do głowy, staramy się ja odrzucić, nie rozwijamy, to nie grzech. Prawda? A jeśli sobie na kilka sekund pomyślimy jakąś myśl, zaraz staramy sie odrzucić, ale niby sami pomyśleliśmy, to pokusa, czy już grzech?Pytam, bo kiedy się denerwuję, najczęściej po spowiedzi, żeby sobie czegoś nie pomyśleć, to z nerwów takie myśli sobie myślę. Wiem, że dziwnie to brzmi. Może mi ktoś napisać, jak może być w tej sytuacji, i kiedy nasza myśl jest grzechem? No bo kurcze, dla mnie trochę dziwne jest, że kilka sekund, coś sobie pomyślimy i już mamy grzech. Można to nazwać natrętnymi myślami? Bardzo proszę o odp, bo to dla mnie szczególnie ważne, boję się, że po spowiedzi znowu pomyślę sobie coś głupiego i będę sie zastanawiała, czy mogę iśc na mszy, a bardzo mi na tym zależy. Wt lip 21, 2015 18:28 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Kiedy myśli są grzechem? To chyba wlasnie po to idziesz do spowiedzi, zeby takie problemy wyjasnic?Ksiadz nie siedzi tam jako automat do wrzucania i niszczenia grzechow. Wt lip 21, 2015 18:32 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Wiem, normalnie bym sie zapytała itd, ale nie bedzie czasu. Ja jedna na tej mszy do spowiedzi nie będę szła. Dlatego sie pytam tu. Wt lip 21, 2015 18:49 czekolada Dołączył(a): Wt sty 21, 2014 22:05Posty: 45 Re: Kiedy myśli są grzechem? A nie możesz iść wcześniej? W niektórych kościołach spowiadają rano. Najlepiej to przygotuj sobie przykład o zapytaj księdza o konkret podczas spowiedzi, wtedy odpowiedź nie będzie długa. Wt lip 21, 2015 19:06 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Nie moge isc wczesniej, bo msza jest rano, musze sie przygotować i w moim kościele nie spowiadają wczesniej, a ja nie dam rady jechać jeszcze do innego kościoła. Gdybym miała inne wyjście, to bym nie pytała tu. Po prostu nigdzie nie ma wyjasnionego dokładnie, kiedy myśli sa grzechem i zdaje sobie sprawę, ze ja tez chyba za nerwowo do tego podchodzę i każda myśl klasyfikuje, jako grzech, bo nie wiem, jak to mam ocenić... Wt lip 21, 2015 19:12 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Kiedy myśli są grzechem? Pierwsza rzecz, nigdy na forum nie rozeznawaj, lub nie dawaj rozeznać. Jeśli czas nagli, nie ma innej opcji, to nie wybieraj byle jakiej. Lepiej rzecz jak przedmówcy, nie wpędzaj się sama w przekonanie że jesteś jedną z wielu i nie będzie czasu. Jeśli nie będzie czasu to równie dobrze w ogóle możesz nie iść do spowiedzi. I jak proponowano, działaj, szukaj, walcz żeby odbyć dobrą spowiedź. Są miejsca gdzie dyżury ze spowiedzią są całodniowa, lub nawet całodobowe. Forum to naprawdę nie jest encyklopedia czy "zadaj pytanie", ale miejsce dyskusji, lepszej lub gorszej, wymiany poglądów, nie autorytatywnego prowadzenia duchowego. Nie spłycaj swojej wiary do szybkiego zadania pytania gdziekolwiek, byle czas nie upłynął. Taki sam efekt będzie jak zapytasz przechodniów na ulicy przed Mszą. _________________Pozdrawiam WIST Wt lip 21, 2015 19:14 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Dobrze, wiec kiedy waszym zdaniem nasze myśli mozna uznać za grzech ciężki? Wt lip 21, 2015 19:38 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Kiedy myśli są grzechem? A tu chodzi o nasze zdanie, czy o to kiedy faktycznie coś jest grzechem ciężkim? _________________Pozdrawiam WIST Wt lip 21, 2015 19:44 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Wiem, jakie sa kryteria grzechu ciężkiego, ale nie wiem czy kiedy jakąś myśl pomyśle na sekundę i ja odrzucam, nie podoba mi sie, ja nie chce tak myślec, ale tak jest najcześciej z nerwów, bo po spowiedzi kontroluje swoje myśli az do przesady i chciałam sie dowiedzieć czy to moze byc juz grzechem czy tylko im bardziej sie skupiam na tych myślach, tym jest gorzej, a skupiam sie na tym, bo boje sie, ze jesli cos pomyśle tak jak wyżej napisałam, to juz mam grzech... Wt lip 21, 2015 19:52 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Kiedy myśli są grzechem? Ocenić czy coś jest grzechem możesz tylko Ty. Piszesz jakaś myśl. Myśli są setki. A Ty możesz jedynie je przyjmować lub odrzucać. Skoro jak sama twierdzisz myśl przychodzi, a Ty ją odrzucasz to gdzie widzisz miejsce na grzech? Czy są grzechem chłopięce nocne polucje? Przypadkowe zobaczenie bilbordu z prawie nagą kobietą? Poczucie rozczarowania, nerwy, itp?Czym jest grzech dla Ciebie? _________________Pozdrawiam WIST Wt lip 21, 2015 20:27 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Kiedy myśli są grzechem? No to masz nerwice natrectw i skrupulantyzm. Na to tylko staly spowiednik moze spowiedz to nie kara Boska ale laska wypowiedzenia takze takich watpliwosci. Mowisz, ze chyba grzeszysz mysla i dodajesz te dwa zdania ktore tu napisalas. Na to czasu na pewno starczy. Wt lip 21, 2015 20:28 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? WIST, tylko ja mam problem, bo mi się wydaje, że ja sama z siebie pomyślałam taką myśl, a nie mi sama wpadła do głowy. Chyba, że i w takiej sytuacji, jeśli taką myśl się odrzuca i nie ma w niej upodobania, to nie powinien być grzech? Chodzi o to, ze ja się boję, że sobie jakąś myśl grzeszną pomyślę, mimo że nie chcę, ale przez to, ze sie boję, to taką myśl przez sekundę pomyślę i zaraz odrzucam i oczywiście zastanawiam się, czy nie popełniłam grzechu ciężkiego i czy mogę przyjąć Komunię, mimo, że byłam u spowiedzi 5min też tak myślę, że ja się z tymi myślami za bardzo nakręcam i mogę przez to mieć natrętne myśli, bo za bardzo się na tym skupiam. Jak się nie zastanawiam, nad myślami, tylko sobie same przelatują, ja nie zwracam na nie uwagi, to i z tymi myślami prawie nie mam problemu, puki mi się nie mogę wyjaśnić, tak jak napisałam tu, ale nie będzie miał czasu, żeby mi w pełni odpowiedzieć, bo pewnie bym chciała zadać jeszcze pytana, a wiadomo, że księża są różni. Do kolejnej spowiedzi pójdę już, tam gdzie najczęściej chodzę i księża mają dużo czasu, żeby na spokojnie coś omówić. Wt lip 21, 2015 20:47 remek116 Dołączył(a): Wt kwi 24, 2012 18:06Posty: 420Lokalizacja: Katowice, Śląskie Re: Kiedy myśli są grzechem? kolala napisał(a):przez sekundę pomyślę i zaraz odrzucam i oczywiście zastanawiam się, czy nie popełniłam grzechu ciężkiegoA co się stanie jeśli tę myśl pomyślisz przez sekundy, albo 0,75, pytam serio, bo kiedy czytam Twoje wpisy to nie wiem czy dla Ciebie kryterium podziału grzechów jest czas... Wt lip 21, 2015 21:46 kolala Dołączył(a): Wt lip 21, 2015 18:27Posty: 8 Re: Kiedy myśli są grzechem? Tak,oczywiście, mierzę go z zegarkiem w wiem po co ten komentarz. Przez to usiłuję napisać, że jest to myśl krótka przelotna. I chyba jednak trochę jest tu ważny czas, bo jeśli myślę sobie jakąś nieczystą myśl przez minutę, to się nie zastanawiam, czy to może jest grzech? Wt lip 21, 2015 21:55 remek116 Dołączył(a): Wt kwi 24, 2012 18:06Posty: 420Lokalizacja: Katowice, Śląskie Re: Kiedy myśli są grzechem? kolala napisał(a):I chyba jednak trochę jest tu ważny czas, bo jeśli myślę sobie jakąś nieczystą myśl przez minutę, to się nie zastanawiam, czy to może jest grzech?Czas to sprawa drugo, trzeciorzędna w tej kwestii... a co się stanie jak nieczystą myśl pomyślisz nie minutę a 59 sekund? Przestanie być grzechem? I o to właśnie tutaj chodzi, zaraz dojdziemy do pytań po ilu sekundach zaczyna się grzech...Jeśli uważasz, że Twoje zachowanie nie do końca jest ok, tzn dostrzegasz w nim objawy nerwicowe itp. to porozmawiaj z kimś kto jest w stanie realnie Ci pomóc (psycholog może). Jeśli uważasz, że problemy są natury duchowej, skonsultuj się z księdzem, lub inną zaufaną osobą, które realnie może Ci pomóc. Jedno nie wyklucza drugiego, gorzej kiedy się miksuje jedno z drugim. Wt lip 21, 2015 22:21 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników . 452 213 417 247 274 371 337 107

czy chwalenie się jest grzechem